W tym sezonie Aryna Sabalenka nie zawodzi w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie. Udało jej się bowiem dotrzeć już do ćwierćfinału i to w dodatku bez straty seta. W kolejnym spotkaniu w Paryżu zmierzyła się z Rosjanką Mirrą Andriejewą.
Oczywiście Białorusinka była zdecydowaną faworytką tego pojedynku. Mówimy w końcu o wiceliderce światowego rankingu WTA, która rozegrała już dwa oficjalne starcia z 17-latką i nie przegrała żadnego. Rozbiła ją dwukrotnie w turnieju rangi WTA 1000 w Madrycie, najpierw w 2023 roku 6:3, 6:1, a następnie w 2024 6:1, 6:4.
W premierowej odsłonie pojedynku w turnieju wielkoszlemowym Sabalenka przełamała rywalkę i wyszła na 2:0. Tyle tylko, że Andriejewa nie zamierzała składać broni i od razu odrobiła stratę, ale na niewiele się to zdało, bo po raz drugi nie utrzymała własnego podania. Ponownie jednak była w stanie wrócić i Rosjanka zdołała nawet po raz pierwszy w tym meczu wyjść na prowadzenie (4:3).
Po siódmym gemie mecz został przerwany. Powodem tego była decyzja Białorusinki, która poprosiła o przerwę medyczną. Podczas niej pojawił się lekarz, któremu jasno zakomunikowała o bólach brzucha. Wówczas przyjęła leki i tenisistki szybko wróciły do gry.
Podczas dalszej rywalizacji w przypadku Sabalenki można było zauważyć grymas bólu, ale mimo wszystko zdołała grać dalej. Gdy Andriejewa serwowała na zwycięstwo w secie, to jej rywalka odrobiła stratę i ostatecznie doprowadziła do tie-breaka i zwyciężyła 7:6(5).
W II partii ponownie przy stanie 4:3 dla Rosjanki Białorusinka poprosiła o przerwę medyczną. Podczas niej wiceliderka światowego rankingu WTA ponownie przyjęła leki, a wcześniej napiła się coli, co może sugerować problemy żołądkowe.
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"