W czwartek (6 czerwca) rozpoczęła się rywalizacja w ramach półfinałów Roland Garros. W pierwszej parze doszło do starcia Igi Świątek z Coco Gauff. Nauczeni wydarzeniami z przeszłości mogliśmy mieć obawy odnośnie do frekwencji na tym meczu.
Tym razem trybuny na korcie Philippe'a Chatriera były wypełnione w większości. Doskonałe było to widać w przekazie telewizyjnym. Uwagę na to zwrócił także Lech Sidor, komentator Eurosportu.
- No i dobry obrazek. Kort prawie wypełniony na full. Jeszcze widzowie będą dochodzić. W poprzednich rundach niestety sytuacja z frekwencją była nie najlepsza - powiedział na wstępie transmisji Sidor.
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
Z każdą kolejną minutą widzów znacznie przybywało. - Inaczej ogląda się mecze, gdy trybuny są wypełnione po brzegi - mówił komentator Eurosportu, gdy obie tenisistki rywalizowały w drugim gemie.
Uwagę na to zwrócił także Adam Romer, redaktor naczelny "Tenisklub", który zjawił się na trybunach obiektu. "Teraz chyba nie ma co na frekwencję narzekać?" - napisał w mediach społecznościowych.
Przypomnijmy, że wcześniejsze mecze Świątek na Roland Garros nie cieszyły się dużym zainteresowaniem kibiców (czytaj m.in. TUTAJ). Puste trybuny straszyły na każdym spotkaniu polskiej zawodniczki.
Takie obrazki mogły dziwić. Zwłaszcza że mowa o najlepszej tenisistce, liderce rankingu WTA. W końcu jednak można przyznać, że frekwencja dopisała.
Zobacz także:
Świetne zwycięstwo. Polak zagra o finał Rolanda Garrosa