To będzie w dużej mierze polski finał. Numer jeden światowego tenisa, czyli Iga Świątek, w decydującym meczu zmierzy się z Jasmine Paolini, Włoszką polskiego pochodzenia. Zdecydowaną faworytką rozpoczynającego się w sobotę o 15:00 meczu jest Świątek, każdy inny wynik niż jej wygrana będzie sensacją.
W gronie tych, którzy mocną stawiają na faworytkę, jest Dominika Cibulkova, była gwiazda światowego tenisa. Słowaczka w rozmowie z WP SportoweFakty podzieliła się swoją opinią przed decydującym meczem.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Czy według ciebie pokonanie Igi Świątek na kortach ziemnych to teraz najtrudniejsze zadanie w świecie kobiecego tenisa?
Dominika Cibulkova, finalistka Australian Open (2014), była numer cztery światowego rankingu, zwyciężczyni WTA Finals w 2016 roku: Na to wygląda. Jeśli masz zagrać z numerem jeden na tej nawierzchni, patrząc na to jaką formę prezentuje Iga, jaką ma pewność siebie... To jest to, delikatnie mówiąc, wielkie wyzwanie. Zwłaszcza mecz z Anastają Potapową, który Iga wygrała 6:0, 6:0, zrobił na mnie ogromne wrażenie.
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
Sposób w jaki gra i jak podejmuje decyzje na korcie. Super móc oglądać i podziwiać taką zawodniczkę w WTA Tour. Oczywiście, Paolini może wyrządzić Idze trochę "szkód", ale zważywszy na to z jakiej klasy rywalką się zmierzy, w jakiej formie jest Iga, że to pierwszy finał Włoszki...
W zasadzie wszystkie argumenty są po stronie. Igi. Świątek już wiele razy była w finałach, wie jak wygrywać wielkie mecze. Ok, może na końcu się pomylę, ale po prostu nie potrafię znaleźć punktu zaczepienia, czegoś, co by mi podpowiadało, że Świątek ten mecz może przegrać.
Nieodłączną częścią sportu, w tym tenisa, jest trening mentalny. Iga przykłada do tego dużą wagę. Jakie to według ciebie ma znaczenie?
Trening mentalny jest bardzo ważny. Kiedy zaczęłam współpracować z fachowcem od treningu mentalnego, to wiele się u mnie zmieniło, w sensie podejścia. Bardzo mi to pomogło. Zaczęłam wygrywać duże turnieje, grać po prostu lepiej. Najlepiej zrozumiałam to, gdy znalazłam się w pierwszej piątce rankingu. Sportowiec na korcie jest sam. Nikt ci wtedy nie pomoże. Nawet trener, który dajmy na to krzyczy na ciebie. Ok, może jego wskazówki coś tam dadzą, ale nie aż tak wiele. Wciąż jesteś sama i wszystko zależy od ciebie. I właśnie w tym momencie dochodzimy do tego, jak jesteś przygotowana mentalnie na różne scenariusze. Dlatego uważam, że trening mentalny jest dokładnie tak samo ważny, jak zwykły trening.
Wracając do Igi. Czy jej niesamowity powrót w meczu z Osaką, obrona meczbola, uzyskanie takiego "drugiego życia" może jej dać poczucie, że jest niezwyciężona?
Oczywiście, dla mistrzyni taki powrót też ma ogromne znaczenie. Na dowód podam konkretny przykład. Pamiętam taki przypadek, gdy Carolina Wozniacki w pierwszej rundzie Australian Open obroniła kilka meczboli. I wygrała nie tylko tamto spotkanie, ale i cały turniej! Oglądałam tamto spotkanie w mojej szatni. Wtedy powiedziałam sama do siebie: "Myślę, że skoro tak, to ona może tu wygrać". Czasem więc właśnie tak to działa. Pamiętam też mecz, w którym Na Li obroniła piłki meczowe w starciu z Safarową, a potem pokonała mnie w finale Australian Open. A zatem tak, takie "drugie życie" zyskane w jednym meczu może dać wielki bonus zawodniczce i ostatecznie pomóc jej wygrać turniej.
A co jest dla ciebie największą niespodzianką, jeśli chodzi o obecny Roland Garros?
Byłam bardzo zaskoczona tym, że Sabalenka przegrała z Andriejewą. Przy okazji wielkie brawa dla zwyciężczyni. Absolutnie się tego nie spodziewałam. A warto ją pochwalić, bo to bardzo młoda zawodniczka, już grająca dobry tenis. Widać, że jest wielkim talentem, że ma duży potencjał. Przyznaję, że lubię oglądać ją w akcji. Może nie jest to jakaś szalona sensacja, że zaszła daleko w tym turnieju, ale jednak pokonanie Sabalenki do dużych niespodzianek możemy zaliczyć.
A czy możesz sobie wyobrazić albo wytłumaczyć jak mocno drenujące pod każdym względem dla tenisistki jest wygranie jeden po drugim takich turniejów jak Madryt, Rzym i - potencjalnie - Roland Garros?
Szczerze mówiąc nie. Nie mogę sobie tego wyobrazić. Granie na takiej nawierzchni jest bardzo wymagające. Może na początku mojej kariery to była moja ulubiona, ale potem już nie. A zatem wygrać w Madrycie, Rzymie i być może w Paryżu - to jest po prostu niemal nie do uwierzenia. Nie wiem nawet jak wielu zawodnikom to się udało. O ile pamiętam Serenie, wtedy, gdy była w absolutnym szczycie formy. Co więcej, uwierz mi, że każda tego typu nawierzchnia jest inna. W Rzymie, w Madrycie i ta w Paryżu też. Można więc chyba te zwycięstwa porównać tylko do turniejów w Indian Wells i Miami. Bo jeśli policzyć dni, gdy grasz, to wychodzi praktycznie miesiąc. Zatem wygranie tego jest czymś niesamowitym.
A można powiedzieć o Idze, że gra najlepszy tenis w karierze?
To akurat ciężko stwierdzić. Tenisiści to nie roboty, to wciąż ludzie. Owszem, w trakcie kariery skupiamy się na treningach, meczach, ale mamy też emocje, uczucia. Według mnie Iga wciąż może być jeszcze lepsza, wydaje mi się, że jeszcze nie dotarła do momentu, w którym będziemy mogli powiedzieć, że gra najlepszy tenis w karierze. Trzymam kciuki, żeby przede wszystkim nie odniosła żadnych kontuzji. Jeśli będzie zdrowa, to jestem przekonana, że zobaczymy jeszcze wiele dobrego tenisa w jej wykonaniu.
Oczywiście ciężko wyrokować, ale jak długo Iga może według ciebie dominować?
Jak mówiłam wcześniej: jeśli będzie zdrowa, będzie wciąż nad sobą pracować i będzie miała motywację, to dla niej nie ma ograniczeń. Lub jak to mówią "sky is the limit". Na jej poziomie motywacja jest niezwykle ważna, od tego bardzo dużo będzie zależało. Jeśli będzie w stanie ją utrzymać, to wygra jeszcze wiele turniejów.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty