Udany rewanż za zeszły rok. Alexander Zverev wykorzystał problemy rywala i zagra w finale Rolanda Garrosa

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Caroline Blumberg / Na zdjęciu: Alexander Zverev
PAP/EPA / Caroline Blumberg / Na zdjęciu: Alexander Zverev
zdjęcie autora artykułu

Alexander Zverev zrewanżował się Casperowi Ruudowi za porażkę w zeszłorocznym półfinale rozgrywanego na kortach ziemnych wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. W piątek Niemiec zwyciężył w czterech setach i został rywalem Carlosa Alcaraza w finale.

Podobnie jak przed rokiem, w półfinale Rolanda Garrosa doszło do meczu pomiędzy Casperem Ruudem a Alexandrem Zverevem. Wówczas Norweg pewnie zwyciężył 6:3, 6:4, 6:0. W piątek Niemiec wziął rewanż za porażkę sprzed 12 miesięcy i wygrał 2:6, 6:2, 6:4, 6:2.

Mecz zapowiadał się ciekawie, tym bardziej że obaj przystąpi do niego w świetnej formie. Zverev notował serię 11. z rzędu wygranych pojedynków, a Ruud - dziesięciu. Zagadkę stanowił za to stan fizyczny Niemca, który miał za sobą dwie pięciosetowe batalie w Paryżu. Jak się okazało - aspekt zdrowotny miał wpływ na losy spotkania, tyle że z perspektywy Norwega.

Początek meczu należał się do Ruuda. Rozstawiony z numerem siódmym Norweg był konsekwentny, niemal bezbłędny i już w drugim gemie przełamał przeciwnika. Następnie dołożył kolejnego breaka i wygrał pierwszego seta 6:2. Odpowiedź Zvereva była jednak znakomita. W drugiej partii to Niemiec niepodzielnie rządził na korcie i również oddał rywalowi tylko dwa gemy, wyrównując stan pojedynku.

Im dłużej trwał mecz, tym Ruud prezentował się gorzej. Po trzech gemach trzeciego seta poprosił o interwencję medyczną z powodu problemów żołądkowych. Obserwatorom od razu mogły przypomnieć się obrazki cierpiącej Aryny Sabalenki z ćwierćfinału turnieju kobiet przeciwko Mirze Andriejewej.

Po wznowieniu gry oznaczony numerem czwartym Zverev wywarł presję i wywalczył break pointa, przy którym posłał kończący forhend. Dzięki temu wyszedł na prowadzenie 3:2, by wygrać tę partię 6:4. Z kolei w czwartej odsłonie Niemiec już w gemie otwarcia, znów dzięki świetnemu forhendowi, zdobył przełamanie, a kilka chwil później podwyższył prowadzenie i po tym, jak przy meczbolu zaserwował asa, mógł cieszyć się ze zwycięstwa.

Mecz trwał dwie godziny i 35 minut. W tym czasie Zverev zaserwował 19 asów, dwukrotnie został przełamany, wykorzystał pięć z 12 break pointów, posłał aż 54 zagrania kończące i popełnił 24 niewymuszone błędy. Z kolei Ruudowi zapisano cztery asy, 34 uderzenia wygrywające oraz 25 pomyłek własnych.

27-latek z Hamburga drugi raz w karierze zagra w meczu o tytuł turnieju Wielkiego Szlema (w US Open 2020 przegrał z Dominikiem Thiemem). Został zarazem piątym w historii niemieckim finalistą Rolanda Garrosa w singlu mężczyzn.

W finale, w niedzielę, Zverev zmierzy się z rozstawionym z numerem trzecim Carlosem Alcarazem. Będzie to dziesiąty mecz pomiędzy tymi tenisistami. Bilans wynosi 5-4 dla Niemca, który wygrał też ich jedyny pojedynek w Rolandzie Garrosie - przed dwoma laty w ćwierćfinale.

Roland Garros, Paryż (Francja) Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 53,478 mln euro piątek, 7 czerwca

półfinał gry pojedynczej:

Alexander Zverev (Niemcy, 4) - Casper Ruud (Norwegia, 7) 2:6, 6:2, 6:4, 6:2

ZOBACZ WIDEO: Polacy nie dali szans USA w Lidze Narodów! Zobacz kulisy meczu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty