Ekspertka wskazała jeden moment u Świątek. "To napisało historię całego turnieju"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Frey/TPN / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Frey/TPN / Na zdjęciu: Iga Świątek
zdjęcie autora artykułu

Iga Świątek po raz trzeci z rzędu wygrała Roland Garros, w finale oddając tylko trzy gemy Jasmine Paolini. - W porównaniu do ubiegłego roku to inna, jeszcze lepsza zawodniczka - mówi w WP SportoweFakty Justyna Kostyra, dziennikarka Eurosportu.

To był częściowo niespodziewany finał z dwóch powodów. Pierwszym była oczywiście obecność Jasmine Paolini, która nigdy jeszcze nie dotarła do takiego etapu turnieju wielkoszlemowego. Z tej części drabinki spodziewano się raczej Jeleny Rybakiny czy Aryny Sabalenki. Obie z różnych przyczyn odpadły w ćwierćfinale.

Ponieważ Iga Świątek w II rundzie przegrywała już 2:5 w decydującym secie z Naomi Osaką, mogło się wtedy wydawać, że pożegna się z turniejem. Tak się jednak nie stało. Polka wróciła do gry, obroniła meczbola i wygrała pięć gemów z rzędu.

- Zapamiętam tego obronionego meczbola - i to w tak spektakularny sposób, bo to było coś, co pewnie napisało historię całego turnieju. To, że z tego się podniosła i wygrała później całe rozgrywki, to świadczy o tym, że jest wielką mistrzynią. Tylko piętnastu zawodniczkom udało się wygrać szlema po tym, jak po drodze broniły piłki meczowej. Zapamiętam też szalony dzień, kiedy odpadła Jelena Rybakina, a potem Aryna Sabalenka - mówiła Justyna Kostyra z Eurosportu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zabawa na całego. Trener Realu skradł show w Madrycie

Jak turniej mógłby się skończyć, gdyby Świątek przegrała na etapie II rundy? - Każdy by mógł wygrać, byłaby wtedy superotwarta drabinka. Trochę tak, jak mamy w turnieju panów, że po wycofaniu się Novaka Djokovicia, pokonaniu Rafaela Nadala przez Alexandra Zvereva, okazało się, że każdy może ten turniej wygrać. Oczywiście jest węższe grono większych faworytów, szersze mniejszych, ale turniej był otwarty. Gdyby Iga przegrała, byłoby podobnie. Oczywiście możemy gdybać też, co by było, gdyby Aryna Sabalenka nie miała problemów żołądkowych. To jest właśnie piękno tenisa. W piłce nożnej możesz mieć słabszy dzień i po prostu nie zagrasz, a twoja drużyna może mecz wygrać i unosisz z drużyną puchar. W tenisie masz słabszy dzień i w singlu po prostu przegrywasz i odpadasz - skwitowała ekspertka.

Na Świątek trudno było znaleźć receptę. Poza Naomi Osaką żadna z przeciwniczek nie była w stanie skutecznie postawić się nawet w jednym secie. To nie znaczy, że Polka nie może być lepsza.

- Daria Abramowicz (psycholożka Świątek - przyp. red.) mówiła, że Iga nie jest jeszcze kompletną tenisistką. Cały czas coś poprawia. Na pewno udoskonaliła serwis w ostatnim czasie i jest pewniejsza w atakach przy siatce. Jak spojrzymy na to, jak wyglądała wygrywając Rolanda Garrosa rok temu, a jak teraz, to po prostu jest inna, jeszcze lepsza zawodniczka. Mentalnie też idzie do przodu, doświadczenie pomaga - przyznała Kostyra.

To nie koniec występów na kortach ziemnych w tym sezonie. Tenisiści powrócą tu na igrzyska olimpijskie, które odbędą się w Paryżu właśnie na tej nawierzchni.

- Jestem ciekawa tej części sezonu, bo wszyscy wiemy doskonale, jak ważne dla Igi są igrzyska przez to, że jej tata jest olimpijczykiem z Seulu. Pamiętam, jak jej zależało na triumfie w Tokio, jak zakryła się ręcznikiem i płakała po porażce z Paulą Badosą w II rundzie. To będzie dla niej zupełnie inny turniej, niby flagi pojawiają się koło nazwisk, ale gra się dla siebie. Natomiast igrzyska olimpijskie są jedyną okazją, żeby swój kraj indywidualnie reprezentować. Dla większości pewnie ważniejsze jest wygranie Wielkiego Szlema niż turnieju na igrzyskach, ale dla Igi tak nie jest. Myślę, że medal byłby dla niej czymś absolutnie wyjątkowym - powiedziała dziennikarka Eurosportu.

Choć Świątek zdominowała Roland Garros, nie ma pewności, że powtórzy to na igrzyskach. Faktem jest, że będzie mocną faworytką do zdobycia jednego z trzech krążków. - Trudno przewidzieć jak będzie. Tu była punkt od tego, żeby z turnieju wypaść już w II rundzie. Tenis jest nieprzewidywalny, dużo zależy od dyspozycji dnia, na pewno nie powiem, że na 100 procent potwierdzi dominację na ziemi - kończy.

Teraz przed Igą Świątek rywalizacja na kortach trawiastych. Polka ma w planie udział w turnieju WTA w Berlinie, a następnie - w Wimbledonie.

Czytaj też: Jak Serena Williams. Wielki wyczyn Igi Świątek Stanowcze słowa psycholog Świątek. Chodzi o media społecznościowe

Źródło artykułu: WP SportoweFakty