Nieco ponad rok minął od niesamowitego finału Rolanda Garrosa pomiędzy Igą Świątek a Karoliną Muchovą. Mecz o najwyższą stawkę, który elektryzował kibiców w każdym momencie jego trwania. Tenis z najwyższej półki, niesamowite zwroty akcji, a na koniec łzy z obu stron.
Dla Czeszki był to największy sukces w karierze. W pewnym momencie decydującego seta wydawało się nawet, że to ona zmierza po puchar, jednak ostatecznie to Świątek swoim niesamowitym kunsztem i wolą walki wyszarpała zwycięstwo.
Tuż przed swoją przemową podczas ceremonii w Paryżu Muchova zalała się łzami. Nie były to jednak łzy smutku, a wzruszenia. Łzy kogoś, kto przeszedł w trakcie swojej przygody wiele cierpienia, ale nigdy się nie poddał. Łzy kogoś, kto - mimo porażki - docenia takie chwile i wie, ile one znaczą po przebyciu takiej drogi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!
Trudności od samego startu
Nazwisko "Muchova" kibicom tenisa może kojarzyć się jednak również z wieloma kontuzjami. Urazy, powroty. Urazy, powroty, Ciągłe urazy, ciągłe powroty. Taka korelacja w karierze Czeszki zachodzi już od najmłodszych lat. - Kiedy miałam 16 lat, byłam malutka, a potem tempo mojego wzrastania było super szybkie. To wszystko wpływało na moje kolana, plecy - powiedziała w lutym 2021 roku w wywiadzie z WTA Insider.
W młodzieńczych czasach była ona jedną z najlepszych zawodniczek w kraju. W takich chwilach wszyscy są tobą zainteresowani. Następnie nadeszły jednak kontuzje. A w sporcie, i nie tylko, tak już jest, że kiedy jesteś na szczycie, wszyscy chcą być przy tobie. Kiedy natomiast upadasz, a twoja gwiazda nie świeci już tak mocno, ci wszyscy się od ciebie odwracają. Tak było w przypadku Muchovej. - Byłam tym rozczarowana. To mnie trochę bolało - przyznała dla WTA Insider.
Wielu młodych sportowców rezygnuje ze swoich marzeń już przy okazji pierwszych problemów. Czasem jest to konieczność, innym razem trauma, bo kontuzja może nawrócić, a jeszcze innym - psychiczne zmęczenie i brak chęci do dążenia do czegoś, co wydaje się wtedy nieosiągalne przez czynniki niezależne. - W pewnym momencie pomyślałam już: czy naprawdę nadal mogę to robić? Czy moje ciało pozwoli mi grać? - mówiła Czeszka.
Wszystko albo nic
Mimo wątpliwości i przeciwności losu Muchova nigdy się nie poddała. Przez jej kłopoty zdrowotne było wiele "ale", lecz ona nigdy nie wyobrażała sobie tego, że nie będzie grać w tenisa. Postawiła wszystko na jedną kartę. - Nigdy nie miałam planu B, co nie wiem, czy jest dobre, ale zawsze stawiałam na tenis. Na szczęście to się sprawdziło.
Było to bardzo ryzykowne, ale w przypadku Czeszki się udało. Będąc jednak realistą, ciężko jest podchodzić do tego w taki sposób. Można zadawać sobie wtedy pytania "co jeżeli nie wyjdzie?". Z romantycznego punktu natomiast takie historie, jak ta Muchovej, są urzekające.
Pokazują, że nie można się nigdy poddawać. Że wszystko jest możliwe, jeśli tego bardzo pragniesz, ale również - a w zasadzie przede wszystkim - jeśli do tego dążysz. Czeszka dzięki swojej zawziętości i osiągnięciach z pewnością może być inspiracją dla wielu, którzy obecnie zmagają się z podobnymi problemami.
Palmares godne podziwu
Obok wspominanego wielkoszlemowego finału w Paryżu, Muchova ma na swoim koncie wiele seniorskich sukcesów: półfinały Australian Open (2021) i US Open (2023) czy ćwierćfinały Wimbledonu (2019, 2021). Czeszka jest jedną z trzech zawodniczek w historii, które osiągnęły TOP 8 The Championships w swoich pierwszych dwóch startach w Londynie. Do tego dołożyła także finał Cincinnati (2023) czy jedyny dotąd tytuł w karierze - WTA 250 w Seulu (2019), gdzie w starciu o puchar pokonała Magdę Linette.
Wszystko to, czego Muchova dokonała już na najwyższym poziomie, również okraszone zostało ciężkimi momentami. W 2022 nie przyleciała do Melbourne bronić punktów za poprzedni rok, ponieważ z powodu kontuzji pauzowała od września 2021 do marca 2022.
Po powrocie Czeszka nadal jednak borykała się z mniejszymi problemami zdrowotnymi i spadła do drugiej setki rankingu WTA. Sezon 2023 natomiast był dla niej najlepszy w karierze, lecz powtórnie nie dokończyła go ze względu na kontuzję nadgarstka odniesioną podczas US Open.
Znowu na salonach?
W lutym tego roku Muchova przeszła operację ręki, a teraz - po dziesięciu miesiącach przerwy - ponownie zaczyna od nowa. Przed Wimbledonem zdążyła wystąpić już w Eastbourne, gdzie po kreczu Eliny Awanesjan i imponującym triumfie nad Magdą Linette, dotarła do ćwierćfinału. Ten jednak oddała Madison Keys walkowerem, by nie ryzykować kolejnym urazem po tak długiej pauzie.
W 1. rundzie tegorocznej edycji rozgrywanego na trawiastym dywanie Wielkiego Szlema Czeszka zmierzy się z Paulą Badosą. Hiszpanka od dłuższego czasu poszukuje swojej optymalnej formy, a zatem finalistka Rolanda Garrosa 2023, mimo długiej przerwy, nie znajduje się na straconej pozycji. Ich spotkanie zaplanowane zostało na poniedziałek, około godziny 18:30.
Muchova jest jedną z takich tenisistek, których ciężko nie lubić. Znów powraca, by imponować kibicom swoim inteligentnym, różnorodnym i agresywnym tenisem, bo nie bez powodu jej styl gry porównywany jest do tego, który przez wiele lat prezentował nam sam Roger Federer. Ale przede wszystkim powraca po to, by kolejny raz pokazać, że niemożliwe nie istnieje.
Julian Cieślak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
To do niego niepodobne. Odważne słowa Hurkacza przed Wimbledonem
Świątek świadoma, co ją czeka. "To będzie wymagające"