1 lipca rozpoczął się kolejny w tym roku wielkoszlemowy turniej. Mowa o Wimbledonie. Tytułu z zeszłego roku broniła Marketa Vondrousova. Wydawało się, że Czeszka jest w gronie zawodniczek, które na kortach w Londynie mogą sięgnąć po triumf.
Szybko jednak okazało się, że nic z tego nie będzie. 25-latka potknęła się już na pierwszej rywalce. We wtorek (2 lipca) szósta zawodniczka rankingu WTA przegrała 4:6, 2:6 z Jessicą Bouzas Maneiro z Hiszpanii (relacja dostępna jest pod TYM LINKIEM).
Na pomeczowej konferencji prasowej Vondrousova zaznaczyła, że od początku czuła, że spoczywa na niej presja. Jak czas pokazał, czeska tenisistka nie poradziła sobie z nią najlepiej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!
- Byłam nerwowa od samego rana. Wszyscy byli pewni, że wygram, a ja nie mogłam złapać odpowiedniego rytmu. I Maneiro zagrała naprawdę świetnie. Nic nie poszło zgodnie z planem - powiedziała.
Pewnym utrudnieniem dla Vondrousovej mogła być kontuzja kolana, której doznała podczas ostatniego turnieju rangi WTA 500 w Berlinie. Czeszka nie szukała jednak przyczyn porażki w urazie.
- Nie chcę się usprawiedliwiać. Nie sądzę, by niedawna kontuzja miała na mnie wpływ. Nie czułam, by mnie ograniczała. Po prostu nie mogłam złapać rytmu i odpowiedniego momentu w tym spotkaniu. A rywalka grała nie tylko świetnie, ale też bez presji - podkreślała.
Dodajmy, że porażka Vondrousovej na tak wczesnym etapie Wimbledonu będzie ją kosztował stratę kilku pozycji w rankingu WTA.
Zobacz także:
Została zapytana, z kim poszłaby do restauracji. Podała trzy nazwiska