Dramatyczne sceny rozegrały się podczas tie-breaku czwartego seta meczu Huberta Hurkacza z Arthurem Filsem. Przy stanie 7:7 obaj tenisiści walczyli zaciekle o każdy punkt. W pewnej chwili Hurkacz rzucił się, aby odegrać bardzo trudnego woleja. Punkt zdobył, ale okupił go wielkim cierpieniem - upadł na kort z wyraźnym grymasem bólu na twarzy.
Fizjoterapeuta szybko pojawił się na korcie, by zbadać kontuzjowane kolano Hurkacza. Po kilku minutach Polak z obandażowanym kolanem wrócił do gry, ale tylko na chwilę. Ostatecznie był zmuszony skreczować.
Hurkacz nie wziął udziału w pomeczowej konferencji prasowej, a zamiast tego pojechał do szpitala na szczegółowe badania. Wciąż nie wiadomo jednak, jak poważny jest jego uraz. Nie wyjaśnił to nawet wpis zamieszczony w nocy przez tenisistę.
"Po tym jak doznałem dzisiaj kontuzji kolana na Wimbledonie, pierwsze badania lekarskie są już za mną. Będę teraz potrzebował trochę czasu, aby dojść do siebie i zrobić dalsze testy medyczne już w domu w Polsce. Mój zespół i ja przekażemy bardziej szczegółowe informacje tak szybko, jak to możliwe. Dziękuję wszystkim za wsparcie podczas meczu i po nim! To bardzo wiele dla mnie znaczy!" - napisał Hurkacz na insta story.
Za nieco ponad trzy tygodnie w Paryżu rozpoczną się igrzyska olimpijskie. Wciąż nie wiadomo, czy Hurkacz będzie w stanie pojawić się na kortach ziemnych i walczyć o najwyższe cele.
Czytaj także: Świątek zdradziła, jak zareagowała na dramat Hurkacza
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma 41 lat i jej uroda wciąż jest zniewalająca