Do gigantycznej sensacji doszło w trzeciej rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu. I to w spotkaniu z udziałem Igi Świątek. Niestety nasza tenisistka nie była w stanie odnieść kolejnego zwycięstwa i przedłużyć grę na londyńskich kortach.
Polka musiała uznać wyższość Julii Putincewej. Po premierowej odsłonie nic nie wskazywało na to, że w rywalizacji z Kazaszką mogą pojawić się problemy. Po zwycięstwie 6:3 liderka światowego rankingu WTA ugrała jedynie trzy gemy w dwóch kolejnych setach.
Tym samym 35. rakieta świata znalazła sposób, by po raz pierwszy w karierze pokonać Świątek. W pomeczowym wywiadzie tenisistka pytana o to, jak tego dokonała, początkowo nie była w stanie odpowiedzieć. - To wspaniałe uczucie, naprawdę. Nie wiem, jak to zrobiłam - brzmiały jej słowa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Rajskie wakacje reprezentanta Polski
- Byłam skupiona na szybkiej grze i nie dawałam jej czasu. To zadziałało, więc to w zasadzie wszystko - wytłumaczyła chwilę później.
Putincewa wyznała, że udało jej się zagrać tak, jak oczekiwał trener. - Planem było, żeby po prostu grać swoje. Stosowałam się do zaleceń trenera, żeby być ciągle skupioną. To działało. Przeszło mi przez głowę, że już kiedyś wygrałam ze światowym nr. 1 na trawie, więc myślę, że tak właśnie miało być - stwierdziła.
Następnie Kazaszka zwróciła się do kibiców, którzy postanowili okazać jej wsparcie. Doszło nawet do sytuacji, w której to Świątek została przez nich wybuczana, o czym pisaliśmy już TUTAJ.
- Nie mam słów. Jestem bardzo szczęśliwa. Grałam tak dobrze. Przywróciliście mnie do życia po pierwszym secie. Dziękuję wam bardzo za świetną energię. Czułam to na korcie i dlatego byłam jak ogień. Chciałam was zadowolić swoimi uderzeniami - wyznała 29-latka.