Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
We wtorek o godz. 19 rywalizowała z Chinką Xiyu Wang, a pierwotnie już o godz. 12 miała zmierzyć się w środę z Danielle Collins. Ostatecznie mecz rozpocznie się około godziny 15. Jeśli chodzi o godziny olimpijskich meczów, nie wszystko układa się tym razem po myśli naszej zawodniczki. Tym razem będzie musiała rywalizować przy najwyższych temperaturach, bo na tą właśnie godzinę prognozy dla Paryża wskazują na 32-stopniowy upał.
- Faktycznie zawsze można napisać do organizatorów z prośbą o mecz w konkretnej godzinie. Mam jednak wrażenie, że podczas igrzysk te prośby są rzadziej brane pod uwagę. Nie ma to jednak znaczenia, bo nigdy nie mamy stuprocentowego wpływu na terminy meczów. Przez większość kariery musiałam się dopasowywać do różnych warunków, a dopiero od niedawna, gdy wygrałam już kilka razy turniej Rolanda Garrosa faktycznie jestem w uprzywilejowanej sytuacji i mogę mieć wpływ na układanie terminarza. We wtorek nie przeszkadzał mi upał i w środę mam nadzieję, że będzie podobnie - mówiła po meczu z Chinką Iga Świątek.
Co ciekawe, zwycięstwo z Xiyu Wang było jej 50. triumfem w tym sezonie. Polka jest zaledwie krok od strefy medalowej i upragnionego sukcesu w barwach reprezentacji Polski. Jeszcze nigdy żadna nasza tenisistka nie doszła w tym turnieju tak daleko.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Czy w Paryżu jest bezpiecznie? Dziennikarz nie ma wątpliwości
- Jestem dumna z siebie. Nawet ważniejszy niż sam awans do ćwierćfinału igrzysk jako pierwsza Polka, jest dla mnie wiadomość, że to moje 50. zwycięstwo w tym sezonie. To pokazuje bowiem, że jestem solidna przez cały rok i potrafię grać dobrze na różnych nawierzchniach, a właśnie to było moim celem. Awans do ćwierćfinału igrzysk jest w pewnym sensie efekt tej pracy - dodała Świątek.
Zawodniczka od początku turnieju w Paryżu gra praktycznie dzień po dniu i bardzo pilnuje czasu na regenerację. Specjalnie z tego powodu zrezygnowała z pobytu w wiosce, a spotkania z dziennikarzami ograniczają się do możliwości zadania czterech pytań. Nikt nie będzie miał tego jednak za złe, gdy Polka wywalczy w Paryżu medal.
Czytaj więcej:
Kolejny horror z udziałem Polek
Koledzy napisali list w obronie Babiarza