"To moja wina". Wymowne słowa Igi Świątek po meczu

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek

W pierwszym meczu Igi Świątek po igrzyskach oglądaliśmy niespodziewane zwroty akcji. - Nie chciałam żałować niczego. Starałam się patrzeć do przodu i wyciągnąć lekcję z tego, co się zdarzyło - mówiła Polka.

W środę Iga Świątek zagrała swój pierwszy mecz od zdobycia brązowego medalu na igrzyskach w Paryżu. Polka występuje w turnieju rangi WTA 1000 w Cincinnati. Jej rywalką była Warwara Graczewa.

Nasza zawodniczka miała całkowitą kontrolę nad spotkaniem i prowadziła już 6:0, 5:2. Miała nawet piłki meczowe, ale ich nie wykorzystała. Francuzka zdołała przechylić szalę zwycięstwa w drugiej odsłonie na swoją korzyść.

- Wiedziałam, że mój poziom gry pozwalał na wygraną, bo miałam pięć piłek meczowych. To moja wina, że tego nie zamknęłam. Nie chciałam żałować niczego. Starałam się patrzeć do przodu i wyciągnąć lekcję z tego, co się zdarzyło. Zmieniłam swoją grę na taką, jaką prezentowałam na początku meczu - powiedziała Świątek tuż po spotkaniu w wywiadzie na korcie. Ostatecznie Świątek wygrała 6:0, 6:7(8), 6:2.

ZOBACZ WIDEO: Tłumy na Okęciu. Tak przywitano srebrnych medalistów olimpijskich

Iga Świątek po raz kolejny przeszła przez zmianę nawierzchni. Na początku lipca występowała na trawie na Wimbledonie. Później na mączce w Paryżu grała w igrzyskach olimpijskich. Teraz w Stanach Zjednoczonych będzie występowała na nawierzchni twardej.

Tak częste i szybkie zmiany są czymś, do czego tenisiści nie są przyzwyczajeni. Jak sobie z tym radzi Świątek?

- Oczywiście, to przejście jest najtrudniejsze, bo przebywa z najwolniejszej nawierzchni, na tę najszybszą - tłumaczy Świątek.

- Dlatego też jestem zadowolona z mojego występu i nie mogę się doczekać kolejnego meczu. Chcę doszlifować i wprowadzić elementy, nad którymi pracowałam, a nie koncentrować się na rezultatach - mówiła liderka rankingu WTA.

Czytaj więcej:
Świątek wygrała seta do zera. Potem nastąpił niespodziewany zwrot

Źródło artykułu: WP SportoweFakty