Nie tak Iga Świątek wyobrażała sobie początek ćwierćfinałowego meczu z Mirrą Andriejewą w Cincinnati. W sobotę Polka przegrała pierwszego seta 4:6.
Po zakończeniu tej partii 23-latka skorzystała z przysługującej jej przerwy toaletowej. Zgodnie z regulaminem turniejów WTA, może ona potrwać maksymalnie pięć minut, jeśli tenisistka zdecyduje się zmienić strój. Czas ten jest ściśle kontrolowany przez organizatorów zawodów.
Inaczej było na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Tam czas przerwy toaletowej nie był regulowany. Świątek przed trzecim setem ćwierćfinałowego meczu z Danielle Collins opuściła kort na około 10 minut. Amerykanka w mixed zonie narzekała na zachowanie Polki i oceniła, że jej przerwa była "niesamowicie długa". Atak ten był o tyle zaskakujący, że Collins wcześniej sama udała się do toalety.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji
Przypomnijmy, że to spotkanie ostatecznie zakończyło się kreczem 30-latki w decydującej partii przy prowadzeniu liderki światowych list 4:1 w gemach. Później Collins oskarżyła też Świątek o "nieszczerość" (Więcej: TUTAJ).
Całą sytuację skomentowała też Martina Navratilova. Legendarna tenisistka, która na swoim koncie ma łącznie 59 tytułów wielkoszlemowym w singlu, deblu i mikście, ironicznie odniosła się do zamieszania z meczu Świątek-Collins.
- Zgadnijcie, ile razy w całej mojej karierze, w około 1700 meczach, poszłam do łazienki - zadrwiła. Zasugerowała w ten sposób, że nie przerywała z tego powodu swoich spotkań.
Chociaż przerwy toaletowe są czymś powszechnym w tenisie, to w przypadku Świątek nabrały one w ostatnich latach dodatkowego wymiaru. Podczas US Open w 2022 roku nasza tenisistka otwarcie przyznała, że wyjście do toalety pomogło jej "poczuć się lżej" i zmienić plan gry. Na tegorocznym Wimbledonie jej przerwy spowodowały gwizdy kibiców, którzy oskarżali Polkę o celowe wybijanie z rytmu rywalek.
Dodajmy, że po przerwie toaletowej w Cincinnati Świątek poprawiła swoją grę. Polka wygrała drugą partię 6:3. Po jej zakończeniu przywołała swojego fizjoterapeutę Macieja Ryszczuka i za zgodą sędzi opuściła kort.
Co ciekawe, chwilę później w jej ślady podążyła też Andriejewa. W tym wypadku przerwa została jednak wydłużona do 10 minut z uwagi na panujące w Cincinnati upały. Zgodnie z zasadą "heat rule in effect" może to nastąpić, gdy temperatura przekracza 30,1 st. C.
Rosjanka jako pierwsza wróciła na kort. Chwilę później, tuż po upływie wyznaczonego czasu, pojawiła się na nim też Świątek, a gra została wznowiona. Ostatecznie do półfinału awansowała Polka, która wygrała trzecią partię 7:5.
Czytaj też:
"Wiele zawodniczek tego w Idze nie lubi". Amerykanin nie ma wątpliwości
Iga Świątek odpowiedziała 10-latkowi. "Szykuj się"