Iga Świątek zmierzyła się z Danielle Collins w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego. Polka wtedy wygrała po kreczu ze strony amerykańskiej tenisistki. To był początek burzy, która potem się rozpętała, a wszystko przez atak ze strony Amerykanki.
- Powiedziałam Idze, że nie musiała być nieszczera w sprawie mojej kontuzji. Wiele rzeczy dzieje się przed kamerami i jest wielu ludzi z mnóstwem charyzmy. Wychodzą i w jeden sposób zachowują się przed kamerami, a w inny sposób w szatni - tłumaczyła wówczas Collins.
Igrzyska olimpijskie już dawno za nami, a 30-latka znowu dała o sobie znać. Tym razem nie utrzymała nerwów na wodzy w trakcie turnieju WTA Monterrey. W 1/8 finału rywalizowała z Eriką Andriejewą i w trzecim secie straciła cierpliwość do kibiców.
ZOBACZ WIDEO: "Król Kibiców" witał Szeremetę i siatkarzy. Oberwało się... piłkarzom
- Co się dzieje? Nie rozumiem tego. Nie jest tak trudno pozwolić nam grać w tenisa i być dla nas wsparciem - powiedziała na głos, gdy Andriejewa szykowała się do serwu.
Collins miała pretensje do kibiców, którzy przez cały mecz zachowywali się głośno. W ten sposób przeszkadzali nie tylko jej, ale także rywalce.
Amerykańska tenisistka ostatecznie zeszła z kortu pokonana. Andriejewa wygrała 1:6, 6:3, 6:3 i czeka na kolejną rywalkę. Warto wspomnieć, że w Monterrey rywalizuje także Magdalena Fręch.
"Nie powiem kto". Dolała oliwy do ognia ws. Collins i Świątek >>
Tłumaczy zachowanie rywalki Świątek. "Iga zmaga się z lękami" >>