Niepowodzenie zamiast święta. Fatalny dzień dla polskiego tenisa

PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO / Na zdjęciu: Magda Linette, Magdalena Fręch (PAP/Marcin Cholewiński) oraz Maks Kaśnikowski
PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO / Na zdjęciu: Magda Linette, Magdalena Fręch (PAP/Marcin Cholewiński) oraz Maks Kaśnikowski

Na start wielkoszlemowego US Open Biało-Czerwoni nie wygrali żadnego meczu. Zawiodły Magda Linette i Magdalena Fręch, bo przegrały z niżej notowanymi rywalkami. Nic więc dziwnego, że poniedziałek został nazwany czarnym dniem.

Wielkoszlemowy US Open szczególnie dla naszego kraju zapowiadał się znakomicie po tym, co polscy tenisiści zrobili w eliminacjach. Miejsce w głównej drabince zapewnił sobie 21-letni debiutant Maks Kaśnikowski, a otarł się jeszcze o to Kamil Majchrzak.

W efekcie organizatorzy postanowili zaplanować na pierwszy dzień trzy spotkania z udziałem Biało-Czerwonych. Praktycznie o tej samej porze zmagania rozpoczęli Magdalena Fręch oraz wspomniany wcześniej Kaśnikowski.

Fręch była faworytką starcia z Belgijką Greet Minnen, ale niżej notowana tenisistka triumfowała 7:5, 7:5 (relacja TUTAJ). Polak z kolei stoczył prawdziwy maraton z Pedro Martinezem, zakończony zwycięstwem Hiszpana po pięciosetowej rywalizacji (relacja TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: Muzyka z Harry'ego Pottera i miotła. Kabaret, jak przywitali gwiazdora

Tym samym naszą ostatnią nadzieją była Magda Linette. Tyle tylko, że jej również nie udało jej się uzyskać wyniku dającego triumf. Jej przeciwniczka, jedynie 16-letnia Amerykanka Iva Jović, sensacyjnie zwyciężyła 6:4, 6:3 (relacja TUTAJ).

W tym przypadku jednak to bardziej Polka przegrała mecz, niż rywalka wygrała. Jednak im dłużej trwało spotkanie, tym frustracja po stronie Linette narastała. Poznanianka nie miała litości zarówno dla swojej rakiety, jak i własnego ciała, kiedy to... zaczęła się nią sama uderzać.

Wobec tego polski święto tenisa okazało się bardzo brutalne. Przez długi czas czekaliśmy na moment, w którym rozegrano aż trzy spotkania z udziałem Biało-Czerwonych i to bez udziału Igi Świątek czy Huberta Hurkacza.

Niestety o naszym święcie trzeba będzie zapomnieć jak najszybciej. Jedynym wyjątkiem jest występ Kaśnikowskiego, ponieważ zaprezentował się z bardzo dobrej strony na tle 43. rakiety światowego rankingu ATP.

Tym samym, jeżeli chodzi o zmagania singlowe, to po jednym dniu US Open w naszym kraju wszystkie oczy zwrócone będą na Świątek oraz Hurkacza. Problem w tym, że oni również mogą mieć problemy z osiągnięciem dobrego wyniku w Nowym Jorku. Jednak po ich wtorkowych spotkaniach nie powinniśmy mieć powodów do niezadowolenia, chyba, że coś pójdzie niezgodnie z planem.

O fatalnej poniedziałkowej passie wypowiedzieli się już tenisowi eksperci w mediach społecznościowych. Zaskoczenia wynikami nie kryli dziennikarze WP SportoweFakty - Dominika Pawlik oraz Rafał Smoliński.

"Po losowaniu #USOpen podeszłam z optymizmem do szans Polaków i w pierwszej chwili uznałam, że będzie 5/5 (z awansem do II rundy). Potem stwierdziłam, że zawsze się coś wysypie, więc jednak 4/5. Tymczasem po pierwszym dniu mamy 0/3. Koniec z optymizmem" - przyznała nasza dziennikarka.

"Czarny poniedziałek w Nowym Jorku. Trzy porażki Biało-Czerwonych w meczach, które śmiało można było wygrać" - dorzucił dziennikarz naszej redakcji.

Wobec tego poniedziałkowe wydarzenia doskonale pokazały, że musimy cieszyć się z wyników osiąganych przez Świątek czy Hurkacza. Reszta Biało-Czerwonych nie jest w stanie do nich nawiązać, a jedynie Linette zaskoczyła jednorazowym udanym występem podczas zeszłorocznego Australian Open, po którym zaczęła radzić sobie zdecydowanie gorzej.

Wspomniany wcześniej czarny dzień można zamknąć godzinami kolejnych spotkań Polaków. Otóż o godzinie 17:00 naszego czasu rozpocznie się mecz Hurkacza, a o 18:00 do akcji wkroczy Świątek.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty