Dreszczowiec w debiucie Maksa Kaśnikowskiego w US Open. Pachniało niespodzianką

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / John G. Mabanglo / Maks Kaśnikowski w meczu z Pedro Martinezem w US Open
PAP/EPA / John G. Mabanglo / Maks Kaśnikowski w meczu z Pedro Martinezem w US Open
zdjęcie autora artykułu

Pierwszy mecz Maksa Kaśnikowskiego w US Open trwał ponad cztery godziny. Polak stoczył wyniszczającą batalię na korcie z Pedro Martinezem. O awansie do drugiej rundy zdecydował super tie-break w piątym secie, w którym zwyciężył Hiszpan.

Maks Kaśnikowski zadebiutował w turnieju głównym w wielkim szlemie. Do drabinki US Open przebił się w poprzednim tygodniu przez trzy rundy kwalifikacji. Polak zwyciężał w nich z Emilio Navą, Stefanem Napolitano i Antoinem Escoffierem. Już w debiucie na kortach w Nowym Jorku potrafił zachwycić zagraniami, których nagrania obiegały media społecznościowe.

Przejście przez kwalifikacje nie był końcem wyzwań dla Maksa Kaśnikowskiego w US Open. Po krótkim odpoczynku kwalifikant wystartował w turnieju głównym, a jego przeciwnikiem był Pedro Martinez. Hiszpan znajduje się na 43. miejscu w rankingu ATP i nigdy wcześniej nie osiągnął spektakularnego wyniku w Nowym Jorku. Pedro Martinez awansował maksymalnie do drugiej rundy.

Pierwszy set zakończył się po godzinie i 12 minutach. Maks Kaśnikowski okazał się lepszy w zaciętej walce z Hiszpanem, która zakończyła się wygraniem piłki na 8-6 w tie-breaku. Tym samym Polak wygrał pierwszego seta w turnieju głównym w wielkim szlemie. Przez całą rundę nie pozwolił na odebranie serwisu, a bronił trzy break pointy, z których jeden był jednocześnie piłką setową.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

21-letni Polak podrażnił bardziej doświadczonego przeciwnika i mecz zmienił oblicze. Drugi i trzeci set trwały w sumie krócej niż pierwszy, a w obu dominował Pedro Martinez.

Druga runda rozpoczęła się wynikiem 1:1, ale później Latynos pokonał Maksa Kaśnikowskiego w pięciu gemach do 6:1. Trzy razy z rzędu odebrał podanie przeciwnikowi, a wcześniej nie potrafił tego zrobić ani razu. W trzecim secie podobna historia. Maksowi Kaśnikowskiemu udało się nawet raz przełamać Hiszpana w gemie na 2:2, ale później przegrał w czterech z rzędu do wyniku 6:2.

Po takich dwóch setach można było obawiać się o zapał Maksa Kaśnikowskiego do dalszej walki. Debiutant podniósł się jednak z kolan i w czwartym secie zwyciężył 6:3. Dwukrotnie dobrał się do serwisu Hiszpana, który zaczął odczuwać trudy batalii z Maksem Kaśnikowskim. Do jej rozstrzygnięcia była niezbędna jeszcze jedna - piąta partia po trzech godzinach i 13 minutach gry.

Dreszczowiec trwał w najlepsze, nikt nie odpuszczał. W ostatnim secie obu tenisistom nie udało się zdobyć przewagi większej niż gem. Coraz bardziej prawdopodobne było nawet, że nie uda się zdążyć z zakończeniem meczu przed wtorkiem czasu polskiego. Udało się rzutem na taśmę, a zadowolony z kortu zszedł Pedro Martinez, który zwyciężył 10-6 w super tie-breaku.

Zwycięzca zagra w drugiej rundzie z tenisistą lepszym w meczu Alexeia Popyrina z Soonwoo Kwonem.

US Open:

I runda gry pojedynczej:

Pedro Martinez (Hiszpania) - Maks Kaśnikowski (Polska) 6:7 (6), 6:1, 6:2, 3:6, 7:6 (6)

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Czytaj także: Tego Australian Open nie zapomni! Najpierw tytuł z Polakiem, teraz kolejny triumf Czytaj także: Forbes ujawnił zarobki tenisistów. Iga Świątek w czołówce zestawienia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty