Niespodziewany przebieg zmagań w US Open. Zaskakujący skład finału

PAP/EPA / Adam Vaughan / Na zdjęciu: Jordan Thompson (z lewej) i Max Purcell
PAP/EPA / Adam Vaughan / Na zdjęciu: Jordan Thompson (z lewej) i Max Purcell

Finał turnieju debla mężczyzn rozgrywanego na kortach twardych wielkoszlemowego US Open 2024 będzie miał niespodziewany skład. O tytuł zagrają Max Purcell i Jordan Thompson z Australii oraz Niemcy Kevin Krawietz i Tim Puetz.

Zmagania w grze podwójnej w US Open 2024 przyniosły wiele niespodzianek. Do 1/2 finału awansował tylko jeden z czterech najwyżej rozstawionych duetów - Marcelo Arevalo i Mate Pavić. Oznaczeni numerem czwartym Salwadorczyk i Chorwat w półfinale przegrali jednak 3:6, 7:6(9), 4:6 z Kevinem Krawietzem i Timem Puetzem, turniejowymi "czwórkami".

Tym samym Niemcy awansowali do pierwszego wspólnego wielkoszlemowego finału. Dla 32-letniego Krawietza będzie to trzeci mecz o tytuł w Wielkim Szlemie - oba poprzednie (Roland Garros 2019 i 2020) wygrał w parze z Andreasem Miesem.

W drugim czwartkowym półfinale rozstawieni z numerem siódmym Jordan Thompson i Max Purcell wygrali 6:4, 7:6(4) z oznaczonymi numerem 13. reprezentantami gospodarzy Nathanielem Lammonsem i Jacksonem Withrowem.

Dla Australijczyków będzie to drugi wspólny wielkoszlemowy finał w tym roku, po porażce w Wimbledonie. 26-letni Purcell trzeci raz zagra w spotkaniu o taką stawkę, bo w 2022 roku w duecie z Matthew Ebdenem triumfował w Wimbledonie.

Finał debla mężczyzn odbędzie się w sobotę.

US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 75 mln dolarów
czwartek, 5 września

półfinał gry pojedynczej:

Max Purcell (Australia, 7) / Jordan Thompson (Australia, 7) - Nathaniel Lammons (USA, 13) / Jackon Withrow (USA, 13) 6:4, 7:6(4)
Kevin Krawietz (Niemcy, 10) / Tim Puetz (Niemcy, 10) - Marcelo Arevalo (Salwador, 4) / Mate Pavić (Chorwacja, 4) 6:3, 6:7(9), 6:4

[url=/tenis/1142115/us-open-program-i-wyniki-mezczyzn-drabinka]Program i wyniki turnieju mężczyzn

[/url]ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!