Najlepszy czas w swojej karierze przeżywa obecnie Magdalena Fręch. Brak występów ze strony Igi Świątek sprawił, że w naszym kraju bardzo głośno zrobiło się o jej starszej rodaczce.
Nie ma się jednak co dziwić, patrząc na ostatnie wyniki 26-latki. W niedzielę, 29 września wygrała bowiem siódme spotkanie z rzędu. Po tym, jak po raz pierwszy w karierze wygrała turniej rangi WTA w Guadalajarze, teraz znakomicie prezentuje się w Pekinie.
Z uwagi na rozstawienie Polka rozpoczęła zmagania od drugiej rundy, w której po trzech setach ograła Amerykankę Alycię Parks. W kolejnej fazie turnieju również potrzebowała decydującej partii, by odprawić wyżej notowaną Dianę Sznaider. Fręch podniosła się po porażce 0:6 i zwyciężyła 6:3, 6:4.
ZOBACZ WIDEO: Invest in Szczecin Open za nami. "Najtrudniejsza edycja w historii"
Dzięki temu wzrosła szansa na to, że nasza tenisistka po raz kolejny poprawi swoje miejsce w światowym rankingu WTA. Awans do czwartej rundy turnieju w stolicy Chin sprawił także, że powiększyła się jej wypłata za występ.
Zwycięstwo nad Sznaider zagwarantowało zawodniczce z Łodzi premię w wysokości 101 tysięcy dolarów. W przeliczeniu na złotówki daje to 387 tys. złotych, które ma już zagwarantowane, a to przecież jeszcze nie koniec.
O awans do ćwierćfinału Fręch powalczy z odrodzoną w Pekinie po fatalnej serii Shuai Zhang. Jeżeli uda jej się odprawić Chinkę, to wówczas zagwarantuje sobie zarobek na poziomie 185 tysięcy dolarów, czyli 709 tys. złotych. Kwota ta przebije jej premie za triumf w Meksyku, za który zgarnęła 544 tys. zł.
Kolejne spotkanie Polki odbędzie się we wtorek, 1 października.