Czwartkowy mecz 1/8 finału turnieju WTA 1000 Wuhan miał wyjątkową stawkę dla Aryny Sabalenki. Białorusinka po ciężkim, trzysetowym boju pokonała Julię Putincewą. Pierwszego seta przegrała gładko (1:6), ale później wzięła się do roboty nie dała szans zawodniczce z Kazachstanu (relacja TUTAJ>>).
Obecnie w wirtualnym rankingu WTA Sabalenka traci do liderki Igi Świątek 854 pkt. Jeśli zwycięży w turnieju w Chinach, różnica zmniejszy się do zaledwie 69 "oczek".
Tyle że zmiana na czele rankingu, który od wielu tygodni otwiera Polka, została przesądzona już po czwartkowym meczu Sabalenka - Putincewa. I to bez względu na to, co osiągnie Białorusinka na turnieju w Wuhan. Jak to możliwe?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!
Pewne jest bowiem, że jeszcze przed rozpoczęciem WTA Finals w Rijadzie (2-9 listopada) tenisistkom zostaną odliczone punkty za zeszłoroczny turniej tej rangi w Cancun. W Meksyku triumfowała Świątek, dlatego teraz straci ona aż 1500 pkt. Sabalence odpisane zostanie "jedynie" 625 pkt.
Dlatego w rankingu WTA, który zostanie opublikowany 28 października, jeszcze przed zawodami w Arabii Saudyjskiej, na czele znajdzie się Aryna Sabalenka.
To sprawia, że finałowy turniej sezonu zapowiada się pasjonująco. Sabalenka i Świątek stoczą bój o to, kto zakończy rok z mianem światowej "jedynki".
Przypomnijmy, że Iga Świątek spędziła już 124 tygodnie na czele rankingu WTA. Daje jej to siódme miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Najdłużej panowała Steffi Graf - aż 377 tygodni.