"Najlepszy i najdroższy". Ekspert zachwycony trenerem Świątek

Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek i Wim Fissette (w kółku)
Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek i Wim Fissette (w kółku)

Adam Romer cieszy się z zatrudnienia Wima Fissette przez Igę Świątek, a kontrowersyjne zakończenie współpracy Belga z Qinwen Zheng go nie martwi. - W zawodowym sporcie czasami nie można marnować czasu - mówi nam redaktor naczelny magazynu Tenisklub.

Iga Świątek oficjalnie rozstała się z trenerem Tomaszem Wiktorowskim 4 października, a już niespełna dwa tygodnie później ogłosiła nazwisko jego następcy. Polka od czwartku współpracuje z Belgiem Wimem Fissette.

- Przede wszystkim podoba mi się, że szybko podjęto decyzję. Eufemistycznie mówiąc, to najlepszy wybór spośród dostępnych na rynku. Przed Igą bardzo ważny turniej WTA Finals w Rijadzie, do którego nie zostało dużo czasu. Dlatego nie było sensu zwlekać z zatrudnieniem  trenera - mówi WP SportoweFakty Adam Romer, redaktor naczelny magazynu "Tenisklub".

Uspokaja. Jego zdaniem to nie powód do obaw

Nowe nazwisko w obozie Świątek bynajmniej nie należy do anonimowych. Belg prowadził znakomite tenisistki, między innymi Kim Clijsters, Simonę Halep, Andżelikę Kerber, Wiktorię Azarenkę, czy ostatnio Naomi Osakę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za rzut! Ukryty talent młodej gwiazdy FC Barcelony

W rozmowie z nami ceniony komentator Eurosportu Karol Stopa nie uznał tego za atut, a powód do niepokoju (więcej -> TUTAJ). Jego zdaniem nowy trener Świątek zbyt często zmieniał podopieczne, z którymi współpracował.

- W ciągu 15 lat Wim Fissette sprawował pieczę nad plus, minus dziesięcioma zawodniczkami. To oznacza, że jedną prowadził średnio przez półtora sezonu. Myślę, że nie mówimy o liczbie wzbudzającej niepokój i nie powinniśmy bić z tego powodu na alarm. Jego niektórzy koledzy po fachu byli pod tym względem zdecydowanie mniej stabilni - komentuje Romer.

"Każdy popełnia błędy"

Sceptycy, którzy nie ufają zatrudnieniu Fissette zwracają uwagę na jego kontrowersyjne rozstanie z Qinwen Zheng. Chinka do dziś ma żal do Belga. - Zerwał kontrakt, co moim zdaniem jest bardzo niemoralne. To jego wybór, nie mogę nic zrobić, tylko go uszanować. Muszę powiedzieć, że przyniósł cierpienie mi i mojej rodzinie. Nie rozmawiajmy o nim - mówiła Zheng w rozmowie z "Tennis Channel".

- To jeden taki przypadek na kilkanaście. Jeśli nawet tak było, każdy popełnia błędy i nie piętnowałbym za to Fissette, ani się do niego nie zniechęcał. Nie wiemy, co się działo w środku. Czasami trener musi podejmować trudne decyzje. Być może nie widział sensu kontynuowania tej współpracy, nie chciał marnować czasu i dlatego zdecydował się na radykalny krok. Sama Zheng pewnie też miałaby mniejszy żal, gdyby zamiast do obozu japońskiego, przeszedł na przykład do niemieckiego albo polskiego. Rywalizacja pomiędzy Chinami a Japonią jest zażarta od wielu lat. Zheng mogła poniekąd poczuć się zdradzona i to bardziej odczuć - odpowiada Romer.

Jego zdaniem to była jedyna słuszna decyzja

Część kibiców ma nadzieję, że Fissette pomoże urozmaić tenis Świątek. Ta od dłuższego czasu była krytykowana za przewidywalny repertuar. - W tej grze chodzi o to, żeby wygrywać mecze. Tenis nie jest łyżwiarstwem figurowym. Jeśli miała swój sposób i działał, po co miała decydować się na rewolucję? Czy ta współpraca się będzie układa, to już czas pokaże. Na pewno zatrudnienie Belga dobrze rokuje. Jedyny znak zapytania jest taki, że to pierwszy trener zagraniczny Igi - zastanawia się.

- W mediach padały właściwie dwa nazwiska: Brada Gilberta i Wima Fissette. Ja uważam, że ten pierwszy nawet nie był rozważany. Gilbert to stara szkoła, a Fissette jest młody i może wnieść powiew świeżości. Bez wątpienia był również najdroższy na rynku. Nikomu nie umniejszając, Iga nie powinna nawet rozważać kandydatury innych trenerów, z niższymi notowaniami. Mając wysokie aspiracje, czasami trzeba sięgnąć do kieszeni. Teraz musimy czekać. Turniej w Rijadzie jeszcze nam o niczym nie powie, bo upłynie za mało czasu. Ewentualnie czy obie strony szybko złapały wspólny język - podsumowuje Adam Romer.

WTA Finals odbędzie się w Rijadzie od 2 do 8 listopada. W turnieju weźmie udział osiem najlepszych tenisistek rankingu WTA.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty