Gdy wydawało się, że zamieszanie wokół Jannika Sinnera to już przeszłość, to o sprawie dotyczącej wykrycia niedozwolonej substancji w jego organizmie znów zrobiło się głośno. To efekt tego, że Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) rozpoczął dochodzenie z uwagi na zatajenie informacji.
- Zgodnie z przepisami organ antydopingowy ma obowiązek poinformować o wyniku postępowania w momencie, kiedy jest już podjęta finalna decyzja - tłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Rynkowski, szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA).
Już wtedy nasz rozmówca podkreślił, że sprawa może mieć ciąg dalszy i tak się właśnie stało. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) złożyła apelację i przez to CAS rozpoczęło dochodzenie w tej sprawie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc
Wkrótce powołana zostanie Rada Arbitrażowa, która podejmie ostateczną decyzję w sprawie Sinnera. Jednak prawnik specjalizujący się w międzynarodowym prawie sportowym Angelo Cascella w rozmowie z "La Gazzetta dello Sport" przekazał, że mało prawdopodobne jest, iż decyzja zostanie podjęta przed lutym 2025 roku.
Tym samym przed Włochem kolejny ciężki czas, kiedy to będzie wyczekiwał na końcową ocenę swojej sprawy. Jeżeli lider światowego rankingu ATP zostanie uznany za winnego, to grozi mu od 12 do 24 miesięcy zawieszenia.
Przypomnijmy, że Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) przeprowadziła dochodzenie, które wykazało, iż clostebol znalazł się w organizmie tenisisty bez jego wiedzy. Środek trafił do niego przez fizjoterapeutę, który przeprowadził masaż po użyciu sprayu na własne skaleczenie, w którym zawarta była zakazana substancja. Sinner mimo oczyszczenia z zarzutów stracił punkty i pieniądze za swój występ w Indian Wells.