Z powodu drobnego urazu Magdalena Fręch (WTA 24) odpuściła występ w Osace w ubiegłym tygodniu, aby odpocząć przed kolejnym wyzwaniem. W poniedziałek łodzianka rozegrała pierwszy w karierze mecz w głównej drabince Toray Pan Pacific Open Tennis. W Tokio na jej drodze stanęła debiutantka, Zeynep Sonmez (WTA 148). Po trzysetowym pojedynku Polka przegrała z Turczynką 6:1, 4:6, 3:6.
Początek spotkania nie zapowiadał, że mecz zakończy się takim rezultatem. W pierwszym gemie Sonmez miała cztery break pointy, lecz nasza reprezentantka za każdym razem uruchomiała serwis w momencie zagrożenia. Po utrzymaniu podania to Polka zaczęła wywierać presję na returnie. W efekcie sytuacja na korcie szybko uległa zmianie.
26-latka z Łodzi świetnie się poruszała. Była bardzo solidna w wymianach i przede wszystkim starała się urozmaicać grę. Fręch nie bała się odważnych rozwiązań. Gdy tylko nadarzała się okazja, skracała wymiany, prezentując dropszoty czy bekhendy grane po linii. W takiej sytuacji to Polka przełamała w drugim gemie i natychmiast rozpoczęła budowanie przewagi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc
Trzeba przyznać, że nasza tenisistka miała z czasem łatwiejsze zadanie. Sonmez wyraźnie nie radziła sobie w wymianach. W pierwszym secie popełniła aż 17 niewymuszonych błędów. W efekcie straciła jeszcze podanie w czwartym gemie, a następnie było już 5:0 dla Polki. Wówczas Turczynka uniknęła przegranej do zera w partii otwarcia, broniąc piłki setowej w szóstym gemie. Po paru minutach Fręch wykorzystała drugą, ale już przy własnym podaniu (6:1).
Druga część spotkania miała zupełnie inny przebieg. Sonmez wyraźnie się poprawiła. Przede wszystkim postawiła na odważną grę. Jej efektem były 22 kończące uderzenia, ale i 20 błędów własnych. Podejmowane częściej ryzyko jednak się opłaciło. Fręch momentami nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Świetnie funkcjonował forhend Turczynki, która zdobyła przełamanie już w drugim gemie i błyskawicznie odskoczyła na 3:0.
Polka cierpliwie czekała na swoje szanse. Z czasem gra się wyrównała, a gemy wydłużyły się. Łodzianka walczyła o odrobienie straty przełamania i w siódmym gemie dopięła swego, bo przeciwniczka popełniła kilka błędów. Po zmianie stron było już po 4 i wydawało się, że Fręch zamierza przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tymczasem stało się inaczej. To Sonmez zaatakowała na returnie przy stanie 5:4 i po wykorzystaniu pierwszej piłki setowej doprowadziła do remisu w całym spotkaniu.
Decydującą odsłonę obie tenisistki rozpoczęły bardzo skupione. W pierwszej fazie seta nie było ani jednego break pointa. Fręch i Sonmez grały uważnie, pilnując podania. Dopiero przy stanie po 3 zaczęły się schody. Turczynka wygrała własny serwis do 40. Po zmianie stron wypracowała trzy break pointy i po świetnym returnie wyszła na 5:3. Po chwili miała już piłki meczowe. Przy trzeciej okazji Polka zepsuła bekhend i spotkanie dobiegło końca.
Po piłce meczowej Sonmez była wyraźnie wzruszona. Cieszyła się, że pokonała rywalkę notowaną w Top 30, która dopiero co pokazała świetny tenis w Meksyku i Chnach. Turczynka miała 37 kończących uderzeń i 47 pomyłek. Fręch naliczono 16 wygrywających zagrań i 31 błędów. Polka zdobyła w sumie o sześć punktów więcej od rywalki (89-83), ale nie udało się jej wygrać meczu z rywalką z drugiej setki rankingu WTA.
Zwycięska Sonmez awansowała do II rundy tokijskich zawodów. Teraz na jej drodze do ćwierćfinału stanie Japonka - "szczęśliwa przegrana" z eliminacji Sara Saito albo kwalifikantka Sayaka Ishii.
Zmagania w Toray Pan Pacific Open Tennis potrwają do niedzieli (27 października). Triumfatorka otrzyma 500 punktów do rankingu WTA oraz czek na sumę 142 tys. dolarów.
Toray Pan Pacific Open Tennis, Tokio (Japonia)
WTA 500, kort twardy, pula nagród 922,5 tys. dolarów
poniedziałek, 21 października
I runda gry pojedynczej:
Zeynep Sonmez (Turcja, Q) - Magdalena Fręch (Polska, 7) 1:6, 6:4, 6:3