Alexander Zverev w niedzielę rywalizował nie tylko z rywalem, ale i z kibicami. Mimo niesprzyjających okolicznościach Niemiec świetnie sobie poradził i w finale turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu pokonał 6:2, 6:2 gorąco dopingowanego przez francuskich fanów Ugo Humberta.
- Od pierwszych gemów czułem, że piłka dobrze słucha się mojej rakiety. A, kiedy mam takie poczucie, wpływa to na moją grę. Wzrasta moja pewność siebie i jestem bardziej agresywny niż zwykle. A w meczu z nim było to ważne - mówił podczas konferencji prasowej.
- Nie miałem poczucia, że to będzie mecz na 6:2, 6:2 - kontynuował. - Gdy Ugo może grać agresywnie, jest jednym z najlepszych tenisistów na świecie. Ale męczy się, gdy musi się bronić, więc starałem się stawiać go w pozycji, w której nie czuje się komfortowo. Świetnie odnajdywałem się w wymianach z głębi kortu i myślę, że to było kluczowe.
ZOBACZ WIDEO: Castagna przyjedzie do Wrocławia na ostrą rozmowę. "Mam żal także do zawodników"
Dla 27-latka z Hamburga to siódmy w karierze tytuł rangi Masters 1000, czym zrównał się z Michaelem Changiem na ósmym miejscu w klasyfikacji wszech czasów. Zapisze się również w historii jako ostatni mistrz w hali Bercy, bo od przyszłego roku turniej zmienia lokalizację. - Rozegrałem solidny mecz i zdobyłem tytuł Masters 1000, więc jestem szczęśliwy - podkreślił.
Po triumfie w Paryżu Zverev wróci na drugą lokatę w rankingu. Zapytany, czy myśli o pozycji lidera, odparł: - Aby być numerem jeden w rankingu, trzeba wygrywać turnieje wielkoszlemowe. Miałem ku temu szansę w 2022 roku, ale doznałem kontuzji. Teraz jestem drugi, ale Jannika Sinnera tracę 3000 punktów.
Niemiec stwierdził również, że sukces w Rolex Paris Masters to dla niego świetny prognostyk przed ATP Finals. - To wyjątkowy turniej. W Turynie każdy będzie zmotywowany i będzie chciał zdobyć tytuł. Przez cały sezon walczymy o to, by się tam dostać, dlatego każdy da z siebie wszystko i pokaże dobry tenis - powiedział.