Iga Świątek przez zdecydowaną większość sezonu znajdowała się na czele listy najlepszych tenisistek świata. Sytuacja zmieniła się w październiku, kiedy po odjęciu punktów za ubiegłoroczne WTA Finals Polka straciła miano liderki na rzecz Aryny Sabalenki. Pierwsza szansa na odzyskanie prowadzenia nadarzyła się podczas finału sezonu w Rijadzie.
Nasza tenisistka nie zdołała jej jednak wykorzystać. 23-latka odniosła dwa zwycięstwa w grupie, jednak tabela ułożyła się dla niej tak niekorzystnie, że nie awansowała do półfinału. Na tym etapie zameldowała się z kolei Białorusinka, która musiała uznać wyższość Coco Gauff. Obie panie wygrały więc po dwa spotkania, zgarniając po 400 punktów do rankingu.
Tym samym Sabalenka utrzymała pokaźną przewagę, która wynosi 1046 punktów. To sprawi, że 26-latka będzie mogła podejść do kolejnego sezonu bez oglądania się na Polkę. Świątek rozpocznie rozgrywki od United Cup, a Białorusinka od turnieju rangi 500 w Brisbane. Wyniki w tych zmaganiach nie wpłyną jednak na sytuację w rankingu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Chalidow wrzucił zdjęcie z wanny. On to ma poczucie humoru!
Zdecydowanie większe emocje będą towarzyszyć Australian Open. Sabalenka od dwóch lat jest niepokonana w Melbourne i w 2025 roku powalczy o trzeci tytuł z rzędu. Stanie tym samym do obrony aż 2000 punktów. Ewentualne potknięcie rywalki może wykorzystać Świątek, która stanie do obrony jedynie 130 punktów za trzecią rundę.
Najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada więc, że Polka może powrócić na prowadzenie w rankingu WTA w poniedziałek 27 stycznia, czyli dzień po zakończeniu AO. Aby tak się stało, Świątek musiałaby przynajmniej awansować do finału i liczyć na szybką porażkę Białorusinki.