Krzysztof Straszak z Turynu
Po wygranej nad Alexanderem Zverevem (6:3, 3:6, 7:6), Fritz został pierwszym finalistą ATP Finals 2024 w Turynie.
- Kluczem do zwycięstwa było świetne rozegranie decydujących punktów - powiedział Amerykanin po awansie do niedzielnego meczu o tytuł. - Przy bronieniu break pointów zagrałem agresywnie, podczas gdy wcześniej, będąc pod presją, może zagrałbym bardziej zachowawczo.
Przyznał, że we wszystkich ostatnich meczach przeciwko Zverevowi o rozstrzygnięciu decydowała różnica kilku punktów. - Oprócz Laver Cup, gdzie warunki były po mojej stronie - dodał. - I dzisiaj rezultat jest korzystny dla mnie, bo to ja w decydujących momentach byłem w stanie wyjść na swoje.
ZOBACZ WIDEO: Chwyta za serce. Dzieciaki pokazały, że żadne warunki im niestraszne
Nie robił nawet tragedii z gema serwisowego, w którym doszło do stanu 0-40: - O stracie dwóch punktów zadecydowały centymetry. Były gemy gorsze od tego. Jeśli podaję źle i robi się 0-40, to nie za ciekawie. Ale jak serwuję dobrze, to inna sytuacja.
Przyznał, że pracował ostatnio nad elementami, z którymi nie był komfortowy podczas starć z najlepszymi zawodnikami. - Niektóre z forhendów uderzam teraz inaczej niż wcześniej - powiedział, nie chcąc jednak zdradzać szczegółów.
Dojście Fritza do finału ATP Finals nie jest niespodzianką: finalista US Open potwierdza w Turynie, że może walczyć o największe trofea.
Sam potwierdził, że podczas ATP Finals prezentuje swój najlepszy dotychczasowy tenis. W klasyfikacji ATP zajmuje piątą pozycję. - Nie chodzi nawet o pozycję w rankingu - powiedział. - Swoją grą przekonuję, że należę do czołówki. Po prostu czuję, jak gram. Też w Szanghaju (przegrał w półfinale z Novakiem Djokoviciem - przyp. red.)czułem, że grałem znakomicie.
Teraz Sinner?
Jeśli chodzi o ewentualny finał przeciwko Jannikowi Sinnerowi, Fritz wrócił na konferencji prasowej do ich dwóch ostatnich starć: w finale US Open (6:3, 6:4, 7:5 dla Włocha) i w grupie ATP Finals (6:4, 6:4 dla Włocha).
- W US Open chciałem przetrwać utrzymując serwis. Nie byłem w stanie tego zrobić i to ustawiło spotkanie. Tutaj z kolei czułem się pewniej na linii końcowej. Miałem też swoje szanse, ale Jannik był lepszy w decydujących momentach. Wydaje mi się, że rezultat tego naszego meczu grupowego nie odzwierciedla samej różnicy w grze: to nie wyglądało na 6:4, 6:4 - mówił.
W reakcji na pytanie o to, dlaczego zdarza się, że zwycięstwo w grupie potem prowadzi do porażki w finale (przypadek Sinnera i Djokovicia w ubiegłym roku), Fritz powiedział: - Jak wygrywasz w grupie, to chcesz powtórzyć te same schematy w kolejnym meczu. A ten, co przegrał, musi coś zmienić, ale też nie gra z pozycji faworyta. Czasami to jednak po prostu kwestia szczęścia.
Zverev już nie jak skacząca piłka
To nie był dobry dzień dla Zvereva, nie tylko z powodu porażki z Fritzem. Od rana nie czuł się dobrze, choć przyznał, że w decydującym secie półfinału jego poziom był prawdopodobnie wyższy niż rywala, aż do tie-breaka.
- Zagrałem tego tie-breaka gorzej niż seta do tego momentu - powiedział. Zverev kończy sezon ATP jako najgorzej sytuowany zawodnik z czołówki w statystyce wygranych tie-breaków przeciwko rywalom z Top 10.
Przyznał, że ma rywali bardziej i mniej komfortowych. - Carlos (Alcaraz - przyp. red.) jest dla mnie bardziej komfortowy, Taylor nie jest. To ciekawe, że tak działa. Medwiediew i Fritz to są najbardziej komfortowi rywale dla Carlosa, zupełnie odwrotnie niż w moim przypadku. To ciekawa sprawa, niezależna od tego, na którym miejscu w rankingu jesteś.
Fritz to jeden z tych przeciwników, którzy Zverevowi zdecydowanie nie leżą: Amerykanin wygrał ich czwarte kolejne starcie. - Każdy mecz jest inny, można analizować powody porażki mecz po meczu - powiedział Zverev na konferencji prasowej po odpadnięciu z turnieju. - Na przykład dwa dni przed naszym spotkaniem w Laver Cup w tym roku byłem w szpitalu - dodał.
Niemiec powiedział też, że na korcie czuł się "pusty" w porównaniu do swojego piątkowego meczu grupowego: - Wczoraj (piątek - przyp. red.) byłem pełen energii, jak skacząca piłka, mogłem biegać i uderzać ile chciałem. Ale dzisiaj siłowałem się sam z sobą od samego rana, od pobudki. To nie był mój naturalny tryb.
Komplementował zauważalną poprawę w forhendzie Fritza: - Czasami trzęsła mu się reka przy forhendzie, mógł trafić nim zarówno winnera, jak i w płot. W tym elemencie mocno się poprawił - ocenił.
Zverev kończy sezon. W przyszłym tygodniu nie będzie liderem reprezentacji Niemiec podczas turnieju finałowego Pucharu Davisa w Maladze. Rok w cyklu ATP już więc za nim: - To był faktycznie mój pierwszy pełny rok od powrotu po kontuzji - powiedział.
Jest drugą rakietą świata, ale nie jest zadowolony: - To, co w tobie zostaje, to ciężkie porażki: w Australian Open z Daniłem (Miedwiediewem - przyp. red.), a w Rolandzie Garrosie z Carlosem. Zrobię wszystko, by móc wypracować sobie takie okazje w przyszłym roku, ale tym razem je wygrać.