Efektowne siostry deblistki, czyli eksportowy towar Ukrainy

Deblowa współpraca Agnieszki i Urszuli Radwańskich nie układała się ostatnio najlepiej. Serena i Venus Williams są za to drugą parą świata. Po wielkoszlemowy tytuł w Melbourne sięgnęły natomiast Aliona i Kateryna Bondarenko.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed niemal dwoma laty było wielkie przywitanie na Ukrainie, była też radość w Kędzierzynie-Koźlu. To tam uczyły się tenisa dziewczyny z Krzywego Rogu. Tymczasem zza horyzontu w krótkim czasie wyłoniły się w minionym sezonie kolejne ambitne ukraińskie siostry.

Nadia i Liudmiła Kiczenok w ciągu ledwie kilku tygodni z anonimowych zawodniczek stały się rewelacjami, na które nikt nie chciał trafić. Szczególnie w deblu, w którym wygrały cztery kolejne turnieje cyklu ITF. Zwycięski pochód zakończyły w Zawadzie pod Opolem.

Wychowane w Dniepropietrowsku złotowłose, zielonookie bliźniaczki (rocznik 1992) chwaliły sobie warunki turniejowe w Polsce. Siłownia, basen - takich "luksusów" nie ma na Ukrainie w wielu miejscach przeznaczonych do gry w tenisa.

Liudia (dziś ma ranking 361) została zawodniczką października w Międzynarodowej Federacji Tenisowej. Była najlepsza w dwóch kolejnych imprezach satelickich, a już w listopadzie w znacznie większym turnieju w Mińsku (pula nagród 50 tys. dol.) zatrzymana została dopiero po trzysetowym maratonie w finale.

Można mieć przekonanie, że na drodze do kariery nie zabraknie Nadii i Liudii jednego: pewności siebie. Są otwarte na ludzi, nowe miejsca, wyzwania. Najlepsza w tym roku w Zawadzie Sandra Záhlavová regularnie przyjeżdża do Opola, ale nie ukrywa, że zna miasto głównie zza okna samochodu i hotelu. Bliźniaczki natomiast od razu wybrały się w wolnej chwili do centrum handlowego "Karolinka".

Czy źródła ich wejścia przebojem do zawodowego cyklu szukać należy w zmianie trenera? Nadia tylko napomyka o uzbeckim szkoleniowcu Wadimie Kucenko, z którym pożegnały się we wrześniu na rzecz francuskiego nauczyciela tenisa Stéphane'a Huez.

Liudia ożywia się, gdy napomykamy o ich teoretycznych szansach na deblową drabinkę Roland Garros. Na kwalifikację do Australian Open było jeszcze teraz za wcześnie. W obu tych wielkoszlemowych turniejach juniorek pokonywała bliźniaczki Sandra Zaniewska. - Oo, tak. Ona była bardzo niewygodną rywalką: ciągle grała tylko slajsem i biegała do siatki - chwali katowiczankę Liudia.

We wrześniu bliźniaczki rywalizowały na kortach klubu PRO-TEN w Katowicach-Janowie. Zastanawialiśmy się skąd się te dziewczyny wzięły. Gdy ponad dwa miesiące później przyjechały do Zawady, ich nazwisko znał w środowisku już każdy. Chciałoby się tak powiedzieć o Polkach.

Komentarze (0)