Mnóstwo emocji wywołało oświadczenie Igi Świątek o tym, że dowiodła swojej niewinności po otrzymaniu wyniku testu antydopingowego. Polka została ukarana jedynie miesięcznym zawieszeniem z uwagi na to, że zdołała udowodnić, że przyjmowana przez nią melatonina - przypisana przez lekarza - była skażona śladowymi ilościami niedozwolonego środka.
Najmocniej krytykował ją Nick Kyrgios. W Polkę uderzył choćby pod koniec grudnia. Wówczas dostało się też Jannikowi Sinnerowi.
- Dwie światowe jedynki przyłapane na dopingu to obrzydliwość dla naszego sportu. To okropny wizerunek - grzmiał (czytaj więcej >>>).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Powitała Nowy Rok w bajecznej scenerii
W ostatnim podcaście Świątek znów nawiązała do swoich problemów. - Nie wiedziałam, co się dzieje - mówiła w "Tennis Insider Club".
- Musieliśmy wysłać suplementy do badań i oczekiwać na wyniki. To była chaotyczne, nie wiedziałam, czy to się uda, czy będzie to dwa lata, trzy miesiące, a może coś innego. To było naprawdę trudne. Nie chciałabym przez to przechodzić ponownie - podkreślała.
Na te słowa Polki Kyrgios natknął się na platformie X. I właśnie tam jej dopiekł.
"Stara karta, jestem ofiarą - ten tenisowy świat naprawdę kontroluje narrację - to kiepski żart" - ocenił 29-latek.
Gdy to samo spotkało Świątek, to z oburzeniem pytali, dlaczego została zawieszona na mie Czytaj całość
Oboje wylatują z turniejów w I rundzie, ale pyski otwierają najszerzej komentując o innych!