Świątek była w potężnym dołku. To największy problem Polki [OPINIA]

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek wprawdzie pokonała Alexandrę Ealę 2:1, ale mecz pokazał, że Polka nadal jest w dołku formy. Problem leży przede wszystkim w głowie. Nasza rodaczka gorzej radzi sobie z presją niż za najlepszych lat.

Niecały miesiąc temu wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, kiedy tenisistka z drugiej setki światowego rankingu Alexandra Eala ograła Igę Świątek 6:2, 7:5 w ćwierćfinale Miami Open. W czwartek Polka miała szansę na rewanż. Była zdecydowaną faworytką, tym bardziej że mecz odbywał się na kortach ziemnych, na których grać lubi najbardziej.

Ale w tym spotkaniu długo wydawało się jednak, że grozi nam powtórka z Miami. Niemal dwa sety na korcie w Madrycie oglądaliśmy bardzo słabą wersję Igi Świątek. Wiceliderka rankingu WTA popełniała błąd za błędem, nawet proste piłki wyrzucała w aut. Tylko w pierwszym secie popełniła aż 25 niewymuszonych błędów. Czasem nie robi ich tyle w całym meczu. Miała bardzo słaby drugi serwis, co Filipinka była w stanie wykorzystać dzięki swojej ryzykownej, bezkompromisowej postawie w returnie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!"

Niestety, szwankowało też to, co jeszcze do niedawna było sporym atutem Świątek - długie wymiany. Niemal każda zacięta akcja padała łupem Eali. Filipinka nie prezentowała jakiegoś wybitnego tenisa, bo chyba jeszcze nie umie tak grać. Trzeba mieć świadomość, że 19-latka nigdy jeszcze nie przebrnęła eliminacji wielkiego szlema. I z taką zawodniczką Świątek miała ogromne problemy po raz drugi w odstępie kilku tygodni.

Dopiero w trzecim secie przyszło przełamanie. Świątek zaczęła popełniać mniej błędów, Eala coraz częściej się myliła, podejmowała złe decyzje. Świątek, jak na mistrzynię przystało, nie mogła tego nie wykorzystać. Zaczęła grać pewniej, ale dopiero kiedy wynik był już wyraźnie na jej korzyść. Ostatecznie Polka wygrała 4:6, 6:4, 6:2.

Jestem jednak daleki od spokoju. Ten mecz najlepiej uwydatnił problem Polki, która ma za sobą najsłabszy początek sezonu od pięciu lat. Chodzi o brak pewności siebie. Przez niemal całe pierwsze dwa sety Świątek nie była w stanie zachować zimnej krwi, realizować spokojnie meczowej taktyki. Popełniała zdecydowanie masę błędów, grała nerwowo.

Polka coraz gorzej radzi sobie z presją, a ona na Świątek w najbliższych tygodniach będzie ogromna. Jeśli odpadnie na wczesnym etapie w Madrycie albo kolejnym turnieju (w Rzymie), to jest spore prawdopodobieństwo, że straci drugie miejsce w rankingu na rzecz Coco Gauff. A to jeszcze bardziej ją sfrustruje, bowiem sama przyznała, że zabolał ją fakt, że może być jej trudno szybko wrócić na pozycję liderki rankingu.

Na domiar złego Świątek ma jeszcze jeden problem - coraz więcej "tenisowych koszmarów" czyli tenisistek, z którymi gra jej się źle. Dopóki to była tylko Jelena Ostapenko, z którą mierzyła się raz, może dwa w roku - wszystko było okej. W tym roku do tego grona dołączyła Mirra Andriejewa, z którą przegrała dwa razy. Niewiele brakowało, by znalazła się w tej grupie upiorów także Eala.

I to też jest problem, który siedzi w głowie zawodniczki z Raszyna. To nie jest tak, że jak jakaś tenisistka wygra z nią jedno czy dwa starcia, to Świątek nie ma szans z nią zwyciężyć. A mam wrażenie, że Iga trochę tak myśli i gdy w meczu jej nie idzie, od razu zakłada najczarniejszy scenariusz, a w konsekwencji traci skupienie i popełnia błędy. To było widać w czwartek.

Trener Wim Fissette ma bardzo trudne zadanie, bo Świątek na treningach może grać najlepiej, ale co z tego, skoro coraz gorzej radzi sobie z meczowym stresem i w najważniejszych momentach nie ma pewności siebie? To jest właśnie zadanie dla psychologa, żeby się z tym uporać. I nad tym Świątek będzie musiała popracować z Darią Abramowicz.

Oby było łatwiej po takim meczu, w którym Świątek zaliczyła powrót w bardzo trudnej sytuacji. Najbliższe turnieje powiedzą nam, czy spotkanie z Ealą będzie stanowiło punkt zwrotny w tym sezonie, bo wciąż mam przekonanie, że stać Igę na to, by znowu być najlepszą tenisistką na świecie.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (51)
avatar
gooral1965
25.04.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
trzeba pozbyć sie dariusza. 
avatar
brat55
25.04.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Powrotu na fotel liderki raczej szybko nie będzie prędzej zjazd na niższe pozycje 
avatar
stary mors
25.04.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Żadne rady nie trafiają do Igi jak spadnie na samo dno może wówczas zrozumie ,że Jej problemem jest Abramowicz.Obecnie szkoda czasu na Jej mecze ,ostatni mecz to nie tenis to profanacja tenisa. 
avatar
Marek Aureliusz
25.04.2025
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Gdyby urządzić głosowanie na najgorszy mecz rozegrany w tym roku przez zawodniczki z pierwszej setki rankingu WTA, to ten byłby obecnie zdecydowanym faworytem. Poza tym, jeżeli istnieje taka gr Czytaj całość
avatar
Ksawery Darnowski
25.04.2025
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Chwilowo uciekła spod topora. Ale ten topór ciągle wisi. 
Zgłoś nielegalne treści