To była błyskawiczna robota w wykonaniu Igi Świątek. Polka ograła 6:2, 6:0 Belindę Bencić i awansowała do finału Wimbledonu. Nasza reprezentantka zaprezentowała znakomity tenis, a jej przewaga nad rywalką w żadnym momencie nie podlegała dyskusji. Szwajcarka na początku pierwszego seta zanotowała też pechowy upadek, co wyraźnie ograniczyło jej możliwości na korcie.
- Dzisiaj Iga znakomicie serwowała i świetnie returnowała. To ważne, bo chociaż na trawie najczęściej zwraca się uwagę na serwis i grę wolejem, to return też może być kluczem do wygrania turnieju - mówił nam Tomasz Wolfke, komentator Eurosportu.
ZOBACZ WIDEO: Walczyli o przetrwanie. Teraz biją się o największe gwiazdy PGE Ekstraligi
"Iga polubiła Wimbledon"
Zdaniem eksperta, w meczu z Bencić Świątek nawiązała do formy, jaką prezentowała w najlepszym okresie swojej kariery, gdy dominowała w rankingu WTA.
- Dzisiaj wróciła stara, dobra Iga z przełomu 2022 i 2023 roku. Wygrywała wtedy jak chciała, i z kim chciała, niezależnie od nawierzchni. Pamiętamy, jak potrafiła dominować rywalki. Był moment, że w aż 40 proc. swoich meczów wygrywała seta do zera. I dzisiaj ponownie to zobaczyliśmy - mówił.
Polka prezentuje się znakomicie od początku Wimbledonu. Może być to pewne zaskoczenie, gdyż w przeszłości nie radziła sobie tu najlepiej. Dość powiedzieć, że do tej pory jej najlepszym wynikiem w tym turnieju był ćwierćfinał z 2023 roku.
Zwiastunem dobrej formy Świątek na trawie był już jej występ w turnieju rangi WTA 500 w Bad Homburgu. Tam Polka dotarła do finału, gdzie ostatecznie musiała uznać wyższość Jessiki Peguli. Na Wimbledonie prezentuje się jednak jeszcze lepiej.
- Ogromny szacunek dla Igi, że wykonała pracę, podjęła wyzwanie i tak dobrze przygotowała się do tego turnieju. Nauczyła się poruszać na tej nawierzchni, można powiedzieć, że "polubiła" Wimbledon. Widać, że tym razem w 100 proc. skoncentrowała się na tym zadaniu. W poprzednich sezonach tak to nie wyglądało. Przykładowo, mam wrażenie, że rok temu trochę odpuściła ten turniej i skupiła się na igrzyskach w Paryżu - mówił nam Wolfke.
Komentator Eurosportu podkreślił, że najważniejszym elementem w tenisie Świątek jest odpowiednie przygotowanie fizyczne. Jej szybkość i sprawne poruszanie się po korcie zazwyczaj dają jej dużą przewagę na kortach ziemnych. W tym sezonie potrafi też przenieść te atuty na trawę.
- Jej grę można podsumować jednym zdaniem - zdąża uderzyć "przed sobą". Jeżeli tak faktycznie się dzieje, to jest w stanie wygrać z każdym. Widać, jak stabilizuje swoją pozycję na korcie i umiejętnie porusza się za linią boczną. To daje jej większą swobodę przy uderzeniach. Dzięki temu może trafiać dziewięć na dziesięć zagrań, a nie przykładowo - siedem na dziesięć - dodaje Wolfke.
Będzie faworytką w finale
W meczu o tytuł Igę czeka starcie z Amandą Anisimovą. Amerykanka w półfinale sprawiła sensację, pokonując 6:4, 4:6, 6:4 Arynę Sabalenkę.
Obie tenisistki będą miały coś do udowodnienia. Dla Anisimovej to pierwszy w karierze finał wielkiego szlema. Z kolei Świątek czeka na turniejowy triumf już ponad rok, od Rolanda Garrosa 2024. Czy ta presja nie zaszkodzi Polce?
- Trzeba pamiętać, że Iga wygrała finały wszystkich turniejów wielkoszlemowych, w których grała. Ma na koncie 22 wygrane imprezy w cyklu WTA, a w finale przegrała tylko trzy razy. Oczywiście, to może się zmienić, ale Iga dotąd pokazywała się jako specjalistka od wygrywania kluczowych meczów - uważa ekspert.
- Uważam, że w sobotę też będzie zdecydowaną faworytką. Anisimova nie grała jeszcze o taką stawkę, brakuje jej doświadczenia Igi. Jeżeli ktoś w tym meczu ma się czegoś obawiać pod kątem mentalnym, to właśnie ona - stwierdził.
Świątek w sobotę będzie miała okazję napisać kolejną piękną kartę polskiego tenisa. Żaden reprezentant naszego kraju nigdy nie wygrał seniorskiego Wimbledonu w singlu. Po triumf sięgali jedynie Łukasz Kubot w deblu i Jan Zieliński w mikście. A zwycięstwo w tym turnieju, najstarszym w świecie tenisa, zapewnia autostradę do sportowej chwały.
- To trochę jak w "Folwarku zwierzęcym" Orwella - niby wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są "równiejsze". Podobnie jest tutaj - turnieje wielkoszlemowe teoretycznie zapewniają ten sam prestiż, ale wśród nich to właśnie Wimbledon wysuwa się na pierwszy plan. To największy turniej tenisowy świata, legendarny, owiany wręcz pewną mistyką i jedno z największych trofeów w świecie sportu. Wygranie tam może być porównywalne chyba tylko z prowadzeniem w rankingu WTA - stwierdził Wolfke.