Zdarzają się momenty, kiedy zawodnik nie ma po prostu swojego dnia. I być może to był taki dzień dla Igi Świątek, a przynajmniej na początku. Jekaterina Aleksandrowa dwa razy w przeszłości już pokonała Polkę, więc miała już na nią sposób i było jasne, że jej tenis jest w stanie zagrozić wiceliderce rankingu.
Była konsekwentna, nie popełniała zbyt wielu błędów i wykorzystywała wszystkie mankamenty Świątek. A w premierowej odsłonie było ich sporo. W siódmym gemie Iga popełniła dwa podwójne błędy serwisowe i wyrzuciła łatwy bekhend za kort. Rzadko widzimy takie obrazki.
ZOBACZ WIDEO: Wiadomo, co dziś robi wicemistrzyni olimpijska. "To nie jest wielki biznes"
Po przegranym secie klasycznie poszła do toalety, a po przerwie z nowymi siłami powróciła do gry. Przełamała Rosjankę, ale dość szybko straciła przewagę. Wtedy właśnie ze swojego boksu usłyszała od Darii Abramowicz: "masz narzędzia, walcz!".
Czy te słowa były kluczowe dla Polki? Trudno powiedzieć, ale faktycznie od momentu, kiedy straciła serwis, zaczęła nieco lepiej grać, a Aleksandrowa też zeszła nieco ze swojego wysokiego poziomu i spotkanie się wyrównało.
Powiedzmy sobie szczerze: choć ostatecznie Iga Świątek wygrała finałową potyczkę z Jekateriną Aleksandrową, to nie był jej najlepszy występ. To nie był nawet jej dobry mecz. Warto jednak docenić fakt, że potrafiła zwyciężyć spotkanie, kiedy jej tenis nie funkcjonował najlepiej, a rywalka prezentowała się naprawdę dobrze.
Świątek miała przebłyski, ale miała też momenty naprawdę fatalne, mimo to nie brakowało jej cierpliwości. Utrzymywała nerwy na wodzy i walczyła. Czasami sama ze sobą, ale częściej jednak z rywalką po drugiej stronie siatki.
Dobrze było widzieć Polkę, która choć była w trudnej sytuacji, nie dała po sobie poznać, że jest zdenerwowana, zirytowana czy sfrustrowana. W konsekwencji cały czas utrzymywała koncentrację i walczyła do końca, co zaowocowało zdobyciem tytułu w Seulu.
To oczywiście tylko rozgrzewka przed dwoma bardzo ważnymi turniejami w Pekinie oraz Wuhanie. Ale też dobra lekcja, kolejna.
Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty