Świątek usłyszała to od sztabu i to zmieniło wszystko [OPINIA]

Getty Images / Chung Sung-Jun / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Chung Sung-Jun / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek przegrała pierwszego seta z Jekateriną Aleksandrową 1:6, nic jej nie wychodziło. Po przerwie musiała rzucić wszystkie siły i umiejętności, by odmienić losy finału turnieju WTA w Seulu. I zrobiła to!

Zdarzają się momenty, kiedy zawodnik nie ma po prostu swojego dnia. I być może to był taki dzień dla Igi Świątek, a przynajmniej na początku. Jekaterina Aleksandrowa dwa razy w przeszłości już pokonała Polkę, więc miała już na nią sposób i było jasne, że jej tenis jest w stanie zagrozić wiceliderce rankingu.

Była konsekwentna, nie popełniała zbyt wielu błędów i wykorzystywała wszystkie mankamenty Świątek. A w premierowej odsłonie było ich sporo. W siódmym gemie Iga popełniła dwa podwójne błędy serwisowe i wyrzuciła łatwy bekhend za kort. Rzadko widzimy takie obrazki.

ZOBACZ WIDEO: Wiadomo, co dziś robi wicemistrzyni olimpijska. "To nie jest wielki biznes"

Po przegranym secie klasycznie poszła do toalety, a po przerwie z nowymi siłami powróciła do gry. Przełamała Rosjankę, ale dość szybko straciła przewagę. Wtedy właśnie ze swojego boksu usłyszała od Darii Abramowicz: "masz narzędzia, walcz!".

Czy te słowa były kluczowe dla Polki? Trudno powiedzieć, ale faktycznie od momentu, kiedy straciła serwis, zaczęła nieco lepiej grać, a Aleksandrowa też zeszła nieco ze swojego wysokiego poziomu i spotkanie się wyrównało.

Powiedzmy sobie szczerze: choć ostatecznie Iga Świątek wygrała finałową potyczkę z Jekateriną Aleksandrową, to nie był jej najlepszy występ. To nie był nawet jej dobry mecz. Warto jednak docenić fakt, że potrafiła zwyciężyć spotkanie, kiedy jej tenis nie funkcjonował najlepiej, a rywalka prezentowała się naprawdę dobrze.

Świątek miała przebłyski, ale miała też momenty naprawdę fatalne, mimo to nie brakowało jej cierpliwości. Utrzymywała nerwy na wodzy i walczyła. Czasami sama ze sobą, ale częściej jednak z rywalką po drugiej stronie siatki.

Dobrze było widzieć Polkę, która choć była w trudnej sytuacji, nie dała po sobie poznać, że jest zdenerwowana, zirytowana czy sfrustrowana. W konsekwencji cały czas utrzymywała koncentrację i walczyła do końca, co zaowocowało zdobyciem tytułu w Seulu.

To oczywiście tylko rozgrzewka przed dwoma bardzo ważnymi turniejami w Pekinie oraz Wuhanie. Ale też dobra lekcja, kolejna.

Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty

Komentarze (85)
avatar
gooral1965
22.09.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
słowa klucze i zaciśnięta pięść - hm, pep...nie o szopenie. 
avatar
Dariusz wwuu
22.09.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A durdymaly piszesz o czyms vo nie masz pojecia i nie czujesz.Sport jak widac jest bardziej zlozony niz dziennikarz 
avatar
Życie Luśnia
21.09.2025
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
CZYLI już wiadomo, która przypina ;-) 
avatar
Marek Zsada
21.09.2025
Zgłoś do moderacji
7
3
Odpowiedz
Masz narzędzia i nie wahaj się ich użyć - powiedział reżyser przed sesją porno. Lata przygotowań to niuans , gdy dochodzi do kluczowych słów Darii Abramowicz, która bierze kasę za te śmieszne p Czytaj całość
avatar
Nadszyszkownik
21.09.2025
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Pitu pitu opowieści dziwnej treści. 
Zgłoś nielegalne treści