WTA Warszawa: Krecz Woźniackiej, Dulgheru ma się dobrze, niespodzianka Arn

Rozstawiona z numerem trzecim Na Li (WTA 12), która pokonała 6:2, 6:1 Sarę Errani (WTA 35) jest najwyżej notowaną półfinalistką turnieju WTA Tour w Warszawie. Po przegraniu 3:6 pierwszego seta z Jie Zheng (WTA 26) skreczowała Karolina Woźniacka, trzecia rakieta świata. Awans broniącej tytułu Alexandry Dulgheru (WTA 32), która zwyciężyła 6:4, 7:5 Cwetanę Pironkową (WTA 100). Aliona Bondarenko (WTA 28) uległa 7:5, 4:6, 4:6 Grecie Arn (WTA 205).

18:38 NIESPODZIANKA ARN. Oto ostatnia uczestniczka turnieju mówiąca po polsku, dwukrotna finalistka Aliona Bondarenko nie potrafi zachować regularności w meczu z nieoczekiwaną na tym poziomie kwalifikantką Arn. Doświadczona 31-latka z Budapesztu jest czwartą zawodniczką spoza Top 200, która dostała się w tym sezonie do ćwierćfinału turnieju Touru. W decydującej partii potyczki ze starszą z sióstr Bondarenko wydawała się tak wyczerpana (szósty mecz w Warszawie), że nie potrafiła posłać czystego forhendu. W trwającym 132 minuty meczu Arn zanotowała pięć asów, zdobywając w sumie o sześć punktów więcej od Aliony, której imię wypisano na wywieszonej na trybunach polskiej fladze. Rok temu Legia miała bohaterkę z kwalifikacji Dulgheru, teraz jest nią heroiczna Greta. W drugiej partii Węgierka po stracie przewagi przełamania ponownie zyskała breaka (5:4) i wyserwowała sobie wyrównanie stanu pojedynku. Atak bekhendem dał jej decydujące przełamanie (3:2) w decydującej partii. W piątek w drugim półfinale spotka się z Zheng i znów nie będzie faworytką.


Gréta Arn, 31 lat, do końca 2007 roku reprezentowała Niemcy (foto K. Straszak)

16:15 DULGHERU NIEPOKONANA. Korty Legii wypromowały Dulgheru i to na nich skromna Rumunka po 117-minutowej walce wygrała właśnie jedenasty z rzędu mecz, broniąc kolejnej porcji zyskanych przed rokiem punktów. - To dla mnie szczególny turniej. Rok temu nigdzie mi się nie spieszyło, bo nie miałam szans grać kwalifikacji do Roland Garros, gdzie teraz będę rozstawiona w głównej drabince! - mówiła uradowana. Pironkowa, pogromczyni Dementiewej, zaserwowała trzy asy, ale nie trafiła nawet połowy pierwszych serwisów, dając młodszej rywalce aż 17 szans na przełamanie (13 obronionych). Bułgarska kwalifikantka straciła wiele sił w środę. - Też byłam zmęczona, ale ona wyglądała na jeszcze bardziej wyczerpaną - powiedziała 20-letnia Dulgheru. - Gdy prowadziła, popełniała dużo prostych błędów. W drugim secie [3:5] myślałam, że dojdzie do trzeciego, ale walczyłam o każdą piłkę i skończyłam mecz w dwóch partiach - skomentowała spotkanie. - Korty były lepsze niż w środę - dodała. Teraz Li i trudno jest wskazać faworytkę tego pierwszego półfinału. - Chinka jest ode mnie silniejsza, mocno uderza, zobaczymy - mówi Rumunka, która nie patrzy na swój wzrastający ranking: - To mój pierwszy pełny sezon w Tourze, gram po raz pierwszy w wielkich turniejach. Najważniejsze to ulepszać swoją grę, wtedy przyjdą awanse.

13:39 KRECZ WOŹNIACKIEJ. Interwencja ojca, interwencja fizjoterapeuty, w końcu koniec seta i krecz Woźniackiej, który podtrzymuje perspektywę chińskiego finału międzynarodowych mistrzostw Warszawy. - Teraz chcę i mogę wygrywać! Czekam na chiński finał, który nie udał nam się z Li Na w Australian Open - mówiła Zheng. Dunka polskiego pochodzenia na konferencji prasowej mówiła o pobycie w Polsce. Set z Zheng trwał 56 minut, z czego kilkanaście przypadło na przerwę medyczną. Karolina nie wykorzystała żadnego z czterech break pointów, a o rozstrzygnięciu zadecydowała strata przez nią raz podania. - Wiedziałam o jej kontuzji kostki, ale trener kazał mi skupić się tylko na meczu - przyznała trenowana przez małżonka Zheng, która sama dwa lata temu nabawiła się podobnego urazu na mączce. - Dwa moje ostatnie turnieje na tej nawierzchni nie były zbyt udane, ale po ciężkiej I rundzie [6:1, 5:7, 7:5 z Goworcową] nabrałam pewności siebie - dodała. Druga z chińskich zawodniczek ( - Chcę w tym roku pobić 15. miejsce w rankingu, najlepsze w karierze) wyjaśniła, że wiedziała jak grać z Woźniacką, bo przegrała z nią w Indian Wells. Teraz spotkały się po raz czwarty, ale pierwszy na korcie ziemnym. - Ale to ona miała wsparcie publiczności: ludzie przyszli dla niej, bo ma polskie pochodzenie - nie ukrywała znajomości przeszłości Woźniackiej 26-letnia Zheng. - W pewnym momencie musiała wybrać. Nie było to łatwe, bo ludzie ją dopingowali. Wiem jak mogła się czuć, bo też lubię grać w China Open, gdzie wspierają mnie rodacy.

12:26 LI NA TYTUŁ. Errani machnęła ręką na kolejne kończące zagranie Li, która bez straty seta w trzech meczach jako pierwsza znalazła się w półfinale Warsaw Open. Chiński finał na Legii? - Mam nadzieję - mówi Li o ewentualnym starciu o tytuł z Zheng. Półfinalistka Aussie Open jest najbardziej przekonującą z faworytek turnieju, gdzie w tym roku debiutuje. Przyjmująca cios po ciosie, nie mogąca wobec ofensywy Li korzystać ze swoich atutów Errani w otwierającym secie przypominała bezradną Piter z środy: już po trzecim gemie (0:3) wezwała na kort trenera, którego bujna gestykulacja nie sprawiła, że gra Włoszki (w ubiegłym roku odpadła w 1/8) stała się lepsza, a dwa przełamania serwisu Li (na 1:4 i 1:5) były raczej efektem słabszego momentu Chinki, bezlitośnie punktującej rywalkę przy odbiorze. - Ona nie miała czym odpowiedzieć. Ja wiem co mam robić i robię to - mówiła o swojej grze. - Bardziej zdenerwowany ode mnie jest mój team. Oni nie wiedzą, co ja za chwilę zrobię, a ja wiem! - tłumaczyła. Errani ani razu w meczu nie utrzymała serwisu, a jedynego gema w drugiej partii dał jej podwójny błąd serwisowy Li przy 0:4. - Warszawa to moje kolejne wyzwanie - przyznaje najlepsza singlistka z Państwa Środka, która narzeka na doświadczone deszczem korty: - Zakopywałam się w tej miękkiej nawierzchni jeszcze bardziej niż w środę.

Program i wyniki turnieju

Komentarze (0)