- Są po prostu za duże, a przepisy w tym względzie są bardzo rygorystyczne. Ja od raz u mówiłam, że są za duże. Jak tylko je zobaczyłam, to się roześmiałam, ale już było za późno, nie miałam na to wpływu - powiedziała Radwańska.
W czwartek krakowianka, rozstawiona z numerem ósmym, przegrała w drugiej rundzie Roland Garros 5:7, 3:6 z Jarosławą Szwedową z Kazachstanu, obecnie 36. w rankingu WTA Tour.
Przed rozpoczęciem tego meczu sędzia uznał, że naszywki z napisem "Kraków" są większe niż dopuszcza to regulamin Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF), ale skonsultował się jeszcze z supervisorem. Ten potwierdził jego zastrzeżenia i Agnieszka musiała odpiąć emblemat.
- Tego sędziego poznałam już kiedyś i on jest bardziej doświadczony niż ci, którzy prowadzili tutaj moje wcześniejsze mecze. Tamte osoby pierwszy raz widziałam, obie były z Francji i nie zwróciły uwagi. Ale dzisiaj nie zdziwiłam się, że kazali mi zdjąć naszywkę. Przed kolejnym występem będę musiała je trochę obciąć i to wszystko - powiedziała Radwańska, która w Paryżu występuje jeszcze w deblu.
Jej partnerką jest Rosjanka Maria Kirilenko, a w drugiej rundzie para rozstawiona z numerem 11. zmierzy się w piątek z Czeszką Petrą Kvitovą i Szwajcarką Strefanie Voegele.
17 maja podpisano list intencyjny między prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim a tenisowym rodzeństwem Agnieszką i Urszulą (nie gra w Paryżu z powodu kontuzji - PAP) Radwańskimi w sprawie promocji miasta.