Belgijki wracają do Londynu - przed Wimbledonem kobiet

Wydarzeniem Wimbledonu 2010 będzie występ dwóch Belgijek: Justine Henin (WTA 18) i Kim Clijsters (WTA 9). Tytułu bronić będzie Serena Williams, która w ubiegłorocznym finale pokonała starszą siostrę Venus.

Wimbledon to jedyny wielkoszlemowy turniej, którego Henin nie wygrała. To główny cel powrotu Belgijki do tenisa. Chce zdobyć tytuł w All England Club, tak jak w 2008 roku dokonał tego Rafael Nadal. Była liderka światowego rankingu po nieudanym starcie w Roland Garros (odpadła w IV rundzie ponosząc w Paryżu pierwszą porażkę od 2004 roku) będzie szczególnie zmotywowana, by dobrze zaprezentować się w Londynie. Najbliżej triumfu była w 2001 i 2006 roku, gdy grała w decydującym o tytule spotkaniu (przegrała odpowiednio z Venus Williams i Amélie Mauresmo). W 2007 roku, gdy była w fenomenalnej dyspozycji w półfinale, doznała zadziwiającej porażki z Marion Bartoli.

Clijsters odpuściła Roland Garros z powodu kontuzji kostki. W jedynej próbie przed Wimbledonem w Eastbourne odpadła w ćwierćfinale po porażce z Wiktorią Azarenką (WTA 15). Już w 1999 roku w swoim debiucie w Wimbledonie Belgijka jako kwalifikantka doszła do IV rundy przegrywając ze Steffi Graf. Dwa lata później osiągnęła swój pierwszy ćwierćfinał, a w roku 2003 i 2006 zaliczyła jedyne półfinały. Jest to jedyny wielkoszlemowy turniej, w którym nie grała w finale.

Od 2000 roku Wimbledon jest rodzinnym turniejem sióstr Williams. Amerykanki wygrały osiem z ostatnich 10 edycji (pięć tytułów Venus, trzy Sereny). W tym czasie odbyły się cztery siostrzane finały, z których trzy, w tym ubiegłoroczny, wygrała młodsza Serena. Powrót Belgijek powinien sprawić, że w tym roku rywalizacja o miano królowej świętej trawy będzie szczególnie zacięta.

Z tenisistek, które mogą w świątyni zaskoczyć na pierwszym miejscu trzeba wskazać Samanthę Stosur (WTA 7). Australijka w ostatnich sezonach najlepiej wypadała na kortach ziemnych (w niedawnym Roland Garros osiągnęła swój pierwszy wielkoszlemowy finał), ale tak dobra deblistka będąc w świetnej dyspozycji ma prawo liczyć na dobry występ w Londynie. Jej najlepszy dotychczas wynik to III runda z zeszłego roku, dwukrotnie za to grała w finale debla (2008, 2009). Uważać trzeba też na hiszpańską specjalistkę od gry serw i wolej Maríę José Martínez, która w maju wygrała w wielkim stylu turniej w Rzymie, a tuż przed Wimbledonem w Eastbourne doszła do ćwierćfinału.

Groźna może być dochodząca do optymalnej dyspozycji Maria Szarapowa (WTA 17), która zaliczyła finał w Birmingham. Rosjanka, triumfatorka z 2004 roku, trzech ostatnich edycji najlepiej nie wspomina (IV runda i dwukrotnie II). Na Li (WTA 10), która ją pokonała we wspomnianym finale w Birmingham, ma szansę nawiązać do swojego sukcesu z Melbourne, gdzie w styczniu po raz pierwszy walczyła o finał Wielkiego Szlema. Chinka nie chcąc ryzykować kontuzji przed Wimbledonem w Eastbourne poddała mecz I rundy z Eleną Baltachą.

Agnieszka Radwańska (WTA 8) w dwóch ostatnich sezonach grała w Londynie w ćwierćfinale. Powtórzyć ten wynik nie będzie jej łatwo, bo w ostatnim czasie nie prezentuje się najlepiej. W pięciu ostatnich turniejach Polka wygrała tylko cztery spotkania, a w jedynej próbie przed Wimbledonem w Eastbourne odpadła w I rundzie po porażce z Azarenką.

Falstart zanotowała sensacyjna triumfatorka Roland Garros Francesca Schiavone (WTA 6), która w Eastbourne w I rundzie przegrała z Soraną Cirsteą. Zapewne zbyt długo świętowała swój wielki triumf w Paryżu, ale do Wimbledonu powinna wrócić do równowagi. Dobrze grająca przy siatce Włoszka przed rokiem w Londynie osiągnęła ćwierćfinał.

Inne tenisistki z czołówki nie zachwycają. Karolina Woźniacka, która przed rokiem w Londynie osiągnęła swój najlepszy wynik (IV runda), w Eastbourne w I rundzie przegrała z Aravane Rezaï. Swietłana Kuzniecowa (WTA 20) (w Wimbledonie trzykrotnie osiągnęła ćwierćfinał: 2003, 2005, 2007), która w tej samej imprezie z trudem przeszła dwie rundy, w ćwierćfinale przegrała z rodaczką Jekateriną Makarową. Nadia Pietrowa (WTA 13), ćwierćfinalistka z 2005 i 2008 roku, także w Eastbourne w II rundzie została rozbita przez Makarową.

Robiąca w Eastbourne furorę Makarowa (WTA 100) dotychczas trzykrotnie doszła do III rundy w Wielkim Szlemie. Czas by utalentowana Rosjanka swoje nieprzeciętne możliwości pokazała na trudnej trawie w Londynie. Przypomnieć się kibicom będzie chciała Bartoli (WTA 12), która poza finałem z 2007 roku w Wimbledonie nigdy nie przeszła III rundy. W próbie w Eastbourne po raz czwarty z rzędu doszła do półfinału. Uwaga na Azarenkę, która doszła do siebie po problemach zdrowotnych i w Eastbourne jest już w finale. Jelena Janković (WTA 4) będzie próbowała przełamać się na londyńskiej trawie. W Wimbledonie Serbka nigdy nie doszła dalej niż do IV rundy.

Źródło artykułu: