Ale konia z rzędem temu, kto potrafiłby dzisiaj wytypować zwycięzcę tego ekskluzywnego turnieju, rozgrywanego na twardej nawierzchni i - jak przystało bogatemu arabskiemu klubowi - wyposażonego w kosztowne „sokole oko”, z dokładnością do paru milimetrów (bodajże dwóch) ustalające miejsce odbicia piłki.
Ośmiu z dziesięciu zawodników pierwszej dziesiątki, według aktualnego rankingu ATP, wystąpi w Dubajju. Zabraknie tylko Davida Nalbandiana i Jamesa Blake’a. Stawka, jak z tego wynika, będzie bardzo wyrównana. Znajdą się w niej przede wszystkim rozstawieni: Roger Federer (1), Rafael Nadal (2), Novak Djokovic (3), David Ferrer (4), Nikołaj Dawidienko (5), Andy Roddick (6), Richard Gasquet (7), Tomas Berdych (8) i Andy Murray. Zamiast zatem próby wytypowania zwycięzcy, zastanówmy się, co i w jakim stopniu może w Dubajju sprzyjać poszczególnym rywalom.
Roger Federer będzie walczył o piąty już tytuł w Dubajju. Czuje się tam znakomicie. Świadczy o tym także to, że tam spędza często wiele tygodni przygotowując się do turniejów Wielkiego Szlema. Tam ma spokój, jak sam stwierdza, bo nie ma rodziny, przyjaciół, znajomych i w efekcie może się skoncentrować wyłącznie na tenisie, natomiast poza nim może bez stresu spędzać czas wolny. W Szwajcarii jest zbyt znany, żeby mógł się tak swobodnie poruszać. Po klęsce w Australian Open, gdzie nie było mu dane znów publicznie popłakać się ze szczęścia nad swą tenisową wyjątkowością, zechce na pewno wziąć rewanż.
Rafael Nadal przegrał w Rotterdamie z Włochem Andreasem Sepii. Będąc mistrzem na ceglanej mączce czuje się także dobrze na trawie i na twardej nawierzchni. Miejmy nadzieję, że będzie w lepszej formie niż w holenderskim turnieju ABN Amro. Dwa lata temu wygrał w Dubajju z Federerem.
Novak Djokovic, zwycięzca Australian Open, dwa razy wygrał z Federerem, ostatnio w półfinale turnieju w Melbourne. Ale potem mu nie szło. W Pucharze Davisa w Moskwie skreczował, w Marsylii przegrał wcześnie z Gillesem Simonem. Jaka jest zatem aktualna forma tego niezwykle zdolnego gracza? Jeśli się wykurował po zdrowotnych niedomaganiach stycznia i lutego, może być znów groźny.
Andy Roddick przyjedzie po raz pierwszy do Dubajju. Świeżo upieczony zdobywca Pucharu Davisa, zwycięzca SAP Open w San Jose, półfinalista w Memphis, wydaje się być w dobrej formie, a głównie dzięki atomowemu serwisowi wygrać może z każdym.
Andy Murray, Szkot z ambicjami przodowania światowej stawce w tenisie, przegrał nieoczekiwanie zaraz na początku Australian Open z Jo-Wilfriedem Tsongą. Może być wprawdzie pewną pociechą dla niego świadomość, że jego pogromca doszedł w tamtym turnieju aż do finału, ale na pewno błędy swego niewielkiego jeszcze doświadczenia, jak sam tłumaczył tę porażkę, chciałby sobie odbić w Dubajju. Murray wygrał cztery turnieje ATP - i to daje mu na pewno poczucie pewności siebie. Ale w Rotterdamie znowu przegrał w pierwszej rundzie. A w Dubajju czeka go trudny egzamin dojrzałości; zaraz w pierwszej rundzie trafił na jedynkę, Rogera Federera.
W turnieju deblowym wystąpi nasza najlepsza para: Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. W pierwszej rundzie przyjdzie im powalczyć z deblem: Phillip Kohlschreiber i Michaił Jużny, z którymi nie odnieśli ostatnio, w Rotterdamie, sukcesu. Ci ostatni natomiast wygrali tamtejszy turniej deblowy.
Panie po Dubajju, gdzie wygrała Jelena Dementiewa ze Swietlaną Kuzniecową w finale Barclays Dubai Tennis Championships 4:6, 6:3, 6:2, odpoczywają. Podejrzewam, że Maria Szarapowa przeraziła się tak oczekujących ją konfrontacji z najlepszymi w Dubajju, że dostała infekcji, sprzyjającej zapewne utrzymaniu wysokości dochodów z reklam - i zaraz na początku odleciała. Inne faworytki przedwcześnie wyeliminowane również mogły zażywać skądinąd zasłużonego odpoczynku.
Ale nie oznacza to, że nie będzie turnieju pań w przyszłym tygodniu. W Bangalore w Indiach odbędzie się Bangalore Open, drugiej kategorii. Warto może wspomnieć, że w tym roku wzrosła ranga turnieju; dysponując wcześniej 175. tysiącami dolarów na nagrody zaliczany był do klasy Tier III. W tym roku, w trzeciej edycji turnieju, stawka została podniesiona do 600 tysięcy dolarów. Dzięki temu zyskał on na znaczeniu. Bangalore Open 2008 jest największym turniejem tenisowym kobiet nie tylko w Indiach, ale w całej południowej i południowo-wschodniej Azji.
Na twardej nawierzchni walczyć będą 32 tenisistki, w tym pięć z pierwszej dwudziestki, natomiast reszta zawodniczek rekrutuje się w zasadzie z rankingu powyżej 40 pozycji. Obrończynią tytułu z 2007 roku jest Rosjanka Jarosława Szwedowa, która pokonała w finale Włoszkę Marę Santangelo 6:4, 6:4.
Uczestniczkami turnieju są m.in.: Jelena Jankovic (nr 1), siostry, Venus (2) i Serena (3) Williams, Patty Schnyder (4), Agnes Szavay (5), Sybille Bammer (6), Wera Cwonarewa (7) i Maria Kirilenko (8). Zagra też, oczywiście, obrończyni tytułu, Jarosława Szwedowa. Ponadto znalazły się na drabince turniejowej liczne zawodniczki tej części świata, a więc: Shuai Peng, Akiko Morigami, Zi Yan, Yung-Jan Chan, para Hindusek z dzikimi kartami itd. Można mieć nadzieję, że mimo nie najwyższej konkurencji, będzie tam tenis na dobrym poziomie. I że do Bangalore przyjechały profesjonalne tenisistki nie tylko w rezultacie zafascynowania kulturą Indii, jak powiedziała Venus Williams, która jest bardzo ciekawa pierwszego jej spotkania z hinduską cywilizacją. Ale jej nienajlepszy występ w Memphis, gdzie przegrała w pierwszej rundzie z osiemnastoletnią Czeszką Petrą Kvitovą (143. WTA) nie rokuje najlepiej. W razie kolejnej przegranej będzie miała sporo czasu na zapoznawanie się z interesującą ją kulturą.
Panowie spotkają się jeszcze w turnieju Tennis Channel Open w Las Vegas, w Newadzie, w USA; pula nagród: 436 tysięcy dolarów, twarda nawierzchnia, 32 zawodników w turnieju głównym.
Zwycięzca z 2007 roku: Lleyton Hewitt (nr 2), pokonał w finale Jürgena Melzera (10) 6:4, 7:6.
Uczestnikami turnieju są: Fernando Gonzalez (1), obrońca tytułu, Lleyton Hewitt (2), Marcos Baghdatis (3), Guillermo Canas (4), Potito Starace (5), zwycięzca turnieju w Rotterdamie, Michael Llodra (6), Robin Soderling (7), Nicolas Kiefer (8), Marat Safin (WC), Robby Ginepri (WC); seniorzy: świetnie ostatnio grający Jonas Bjorkman, Thomas Johansson, Sebastien Grosjean i ubiegłoroczny finalista, Jurgen Melzer.