Tenis nadwiślański: Isia rusza podbić Nowy Jork

Półfinał w Stanford, finał w San Diego, III runda w Cincinnati i Montrealu - wyniki osiągnięte przez Agnieszkę Radwańską tego lata dają powody do optymizmu przed rozpoczynającym się 30 sierpnia US Open.

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek

Agnieszka Radwańska, 21 lat, dotarła do finału w Carsblad (foto PAP/EPA)
Krakowianka w San Diego zaprezentowała skuteczny tenis nie dając się zabiegać Shahar Pe'er czy Danieli Hantuchovej, a wręcz przeciwnie to te dwie tenisistki nie wytrzymywały trudów wymian z Radwańską. Polka poprawiła start do piłki, jest szybsza i sprawniej porusza się po korcie. Dysponuje też lepszym podaniem, choć ciągle nie potrafi ustabilizować serwisu i przytrafiają się takie mecze jak te z Marią Szarapową, w których Rosjanka od razu sprowadzała Radwańską do parteru returnem. Bogata technika, świetne czytanie gry, zmiany rotacji, gra kątowa, taktyczna dokładność, cierpliwość i konsekwencja w rozgrywaniu wymian, inteligencja, wybijanie rywalek z rytmu technicznymi sztuczkami pozwalają w meczach Radwańskiej dostrzec prawdziwe piękno kobiecego tenisa, bo taką różnorodność i taktyczny spryt oferuje mało która tenisistka. To prawda, że Agnieszka musi wzmocnić siłę uderzeń, by znaleźć się w Top 5 czy Top 3 rankingu WTA, ale nie można nie dostrzegać, że krakowianka stale czyni postępy i poprawia poszczególne elementy, które są określane jako jej słabości. Wszystkiego od razu jednak nie można poprawić, metoda krok po kroku tutaj doskonale się sprawdza. W pierwszych dwóch startach tego lata widzieliśmy Agnieszkę bardzo dynamiczną, atakującą, przejmującą inicjatywę, notującą wiele kończących uderzeń, grającą z polotem i fantazją. Widzieliśmy Agnieszkę kontrującą, często chodzącą do siatki, agresywnie returnującą, posyłającą precyzyjne serwisy. Jaką Isię zobaczymy w Nowym Jorku? Taką jak w Stanford i San Diego czy trochę gorsze jej wydanie, jakie widzieliśmy w Cincinnati i Montrealu? Każda tenisistka ma dwa oblicza, każdej czasami zdarzają się bardzo złe mecze. Krakowianka taki rozegrała w Montrealu przeciwko Swietłanie Kuzniecowej, gdy gra kompletnie się jej nie kleiła i to był jeden z gorszych jej meczów od dłuższego czasu. Pozytywny wniosek jest taki, że Polce takie spotkania, w których walczy sama ze sobą i gubi się taktycznie nie zdarzają się zbyt często. Miejmy nadzieję, że na Flushing Meadows zobaczymy to jaśniejsze oblicze Radwańskiej, a wtedy czwarty wielkoszlemowy ćwierćfinał, a pierwszy w Nowym Jorku jest w jej zasięgu.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×