- To Bóg sprawił, że jestem jaki jestem i zaakceptowałem to - tłumaczy znany ze skoków, rzutów i upadków Monfils w rozmowie z "L'Équipe". - Myślę wręcz, że moje życie poza kortem to także część talentu. Moja osobowość: to dzięki niej talent się wykorzystuje lub nie.
W Nowym Jorku Monfils celuje w swój najlepszy tegoroczny rezultat w Wielkim Szlemie, w którym nie potrafi jak na razie przeskoczyć 1/16 finału. Wspólnie z Rogerem Federerem "gościli" na korcie Thierry'ego Henry, nowego napastnika Red Bulls. W I rundzie US Open Monfils zagra z kwalifikantem Robertem Kendrickiem, a w III rundzie może spotkać się z Andym Roddickiem.