- Ale tak w tenisie jest, że dopóki się wygrywa, to boli mniej, a jak się przegrywa, to bardziej. Dlatego nie dziwi mnie, że Agnieszka tyle wytrzymała i grała z urazem, walcząc o punkty, a wczoraj mogła jeszcze biegać trzy godziny. Pękła dopiero po porażce. Gdyby pokonała Kerber, pewnie nic by nie powiedziała. Oglądałem spotkanie Agnieszki z Karoliną Woźniacką w Tokio. Poddała się przy 0:5, ale moim zdaniem grała świetnie, nie było widać tej kontuzji. Przegrywała ważne punkty, równie dobrze mogło być 3:2 dla niej. Wtedy pewnie też by nie skreczowała - ocenił.
Więcej w Gazecie Wyborczej.