Było to drugie spotkanie obu tenisistek. W 2003 roku zmierzyły się w kwalifikacjach do Australian Open i notowana wówczas na 183. miejscu Szarapowa pokonała Voráčovą, ówczesną 124. rakietę świata, 6:3, 7:5. Trzykrotna triumfatorka Wielkiego Szlema (Wimbledon 2004, US Open 2006, Australian Open 2008) zakończyła środowe spotkanie z trzema asami i dziewięcioma podwójnymi błędami na koncie. Na 21 rozegranych gemów 12 kończyło się przełamaniem. Rozgrywająca swój pierwszy turniej od października Rosjanka (w Pekinie odpadła w II rundzie po porażce z rodaczką Jeleną Wiesniną) o półfinał zagra z 31-letnią Węgierką Grétą Arn (WTA 88), która pokonała Szwedkę Sofię Arvidsson (WTA 53) 4:6, 7:5, 7:5 broniąc 11 z 16 break pointów i pięciu piłek meczowych.
Na początku I seta nastąpiły obustronne przełamania. Obie tenisistki przy break poincie popełniły podwójny błąd. Od 1:3 Szarapowa zagrała bardziej agresywnie, mocniej się skoncentrowała i wygrała pięć gemów z rzędu w czterech ostatnich tracąc tylko jeden punkt.
W gemie otwarcia II seta Szarapowa popełniła cztery podwójne błędy! Przy 0-40 Rosjanka obroniła trzy break pointy, ale i tak nie uchroniło ją to przed utratą podania. Natychmiast jednak odrobiła stratę (Voráčová również popełniła podwójny błąd). W trzecim gemie Szarapowa po efektownym bekhendzie wyszła na 40-15, by następnie stracić cztery punkty z rzędu (m.in. zwycięski forhend Czeszki). Festiwal przełamań trwał w najlepsze i po pięciu gemach Voráčová prowadziła 3:2, po tym jak była liderka rankingu WTA popełniła piąty w secie, a w sumie szósty podwójny błąd. Po pięciu z rzędu przełamaniach zanosiło się na to, że Czeszka jako pierwsza utrzyma serwis, ale od 40-0 przegrała pięć piłek z rzędu. W siódmym gemie Szarapowa przy 0-40 obroniła trzy break pointy (m.in. wygrywający serwis, as). Nic to jej jednak nie dało, bo siódmym podwójnym błędem oddała gema rywalce.
Wreszcie w ósmym gemie to Voráčová przerwała niemoc serwisową i objęła prowadzenie 5:3. Szarapowa odpowiedziała tym samym (choć przegrywała 0-30), a w 10. gemie trzy efektowne forhendy dały jej przełamanie i remis 5:5. W 11. gemie po długiej grze na przewagi była liderka rankingu WTA utrzymała podanie na zakończenie posyłając loba bekhendowego. Wygrany czwarty gem z rzędu pozwolił Rosjance zakończyć to nerwowe spotkanie po jednej godzinie i 41 minutach.
Z turniejem pożegnała się inna rosyjska mistrzyni wielkoszlemowa
Piłkę meczową dała Wickmayer kapitalna wymiana zakończona kombinacją bekhendu i forhendu, a krosem forhendowym zakończyła spotkanie z Lisicką po jednej godzinie i 55 minutach. Belgijka broni wywalczonego w ubiegłym sezonie tytułu (w finale pokonała Flavię Pennettę). Lisicki, ćwierćfinalistka Wimbledonu 2009, w marcu zeszłego roku doznała kontuzji kostki, która wykluczyła ją z gry na wiele miesięcy. 21-letnia Niemka (22. rakieta świata w sierpniu 2009) nie pojawiła się na starcie Roland Garros i Wimbledonu i wypadła z Top 100 rankingu WTA.