Operowana w październiku lewa stopa krakowianki nie pozwoliła o sobie zapomnieć po długim meczu I rundy Australian Open. W 1/32 finału Radwańska już w krótszym czasie uporała się z Chorwatką Martić, ale trudy pojedynku także odczuła: - Problem jest taki, że o godz. 13 na korcie nr 2, niezależnie od tego jak wysoko podrzucasz piłkę, serwujesz praktycznie na ślepo - tłumaczy w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Oprócz stopy (we wtorek po kąpieli okładała ją lodem) Radwańska musi uważać na prawy łokieć. - Noszę opatrunek już parę tygodni. Tak to jest jak się czegoś porządnie nie wyleczy. Powstała na łokciu banieczka, od nagłego wysiłku po długiej przerwie, choć na początku trenowałam tylko przez godzinę dziennie. Ale przez ostatnie trzy tygodnie trenowałam po 4-5 godzin i niestety przytrafił się tzw. łokieć golfisty.