Wielka radość w obozie izraelskim: już przed niedzielną serią gier singlowych tamtejsza kadra (9. miejsce w rankingu ITF, Polska jest 31.) zapewniła sobie udział w barażu o powrót do Grupy Światowej. Biało-czerwoni, którzy dzięki teoretycznie korzystnemu losowaniu po raz pierwszy w historii zbliżyli się do elity na tylko (i aż) dwa mecze, też zagrają baraż, ale o utrzymanie w najwyższej dywizji kontynentalnej.
W dniach 8-10 lipca okaże się czy Polacy zagrają w I (16-18 września) czy II rundzie (28-30 października) barażu o Grupę I Strefy Euroafrykańskiej. Rywalami będą Finowie / Słoweńcy lub Włosi. Tylko z Finami gralibyśmy na wyjeździe.
Fyrstenberg i Matkowski: Szacunek dla Izraelczyków
Tymczasem to jeszcze nie koniec meczu na stadionie Kanada w Ramat Hasharon. Matkowski i Fyrstenberg (czwarta porażka w 16. wspólnej grze w Pucharze Davisa) ulegli Ramowi i Erlichowi po raz drugi z rzędu, a w sumie po raz trzeci w ich piątym starciu (wszystkie poprzednie w latach 2006-7). W niedzielę (od godz. 13 naszego czasu) do dwóch wygranych setów zagrają: Sela z Janowiczem i Weintraub z Gawronem.
Skrót spotkania: sport5.co.il
Polscy debliści zgarnęli tylko otwierającego seta, w którym punktem kulminacyjnym było przełamanie na 2:1, uzyskane także dzięki podwójnym błędom serwisowym Erlicha. Drugi set także 6:4, ale dla Izraelczyków, którzy w ostatnim gemie odebrali podanie Fyrstenbergowi. Matkowski stracił serwis na 0:2 w trzeciej partii. Podobnie było w secie czwartym (na 0:1).
Tenisiści spod znaku gwiazdy Dawida powielili swój sukces z obu poprzednich, wygranych przez siebie starć, z Jerozolimy w 1984 i Bytomia w 2001 roku. Wszystkie pięć meczów Polska-Izrael rozstrzygnęło się dzięki trzeciej grze. Biało-czerwoni byli lepsi tylko w dwóch pierwszych pojedynkach (1950 i 1967, mecze w Warszawie). Przed dekadą nasi zdobyli honorowe punkty (Kubot+Dąbrowski) w niedzielę. Na to pozostaje nam liczyć teraz.