24-letni Nadal, dwukrotny triumfator zawodów w słonecznej Kalifornii, ograł w środę 7:5, 6:4 trzeciego z rzędu kwalifikanta, reprezentującego Indie Somdeva Devvermana (ATP 84). 26-letni Hindus, pierwszy zawodnik z tego kraju w 1/8 finału głównej drabinki Indian Wells, miał szansę wywalczenia w obecnym sezonie swojego premierowego tytułu, ale nie zdołał pokonać w Johannesburgu miejscowego bohatera Kevina Andersona. Środowe spotkanie z rewelacyjnym tenisistą z Majorki rozpoczął od niespodziewanego przełamania jego serwisu.
ZOBACZ: Kto powtrzyma Nole?
- To nie on grał dobrze, ale ja fatalnie na początku spotkania - wyjaśnił po tuż po spotkaniu Nadal. - Później trochę poprawiłem się, ale ogólnie pierwszy set w moim wykonaniu był bardzo słaby. Nie byłem w stanie grać agresywnie z forhendu - stwierdził utytułowany Hiszpan. - Końcówka meczu była zdecydowanie lepsza, niż jego początek - zakończył lider światowego rankingu, który jednak nie będzie miał w czwartek dnia wolnego. Nadal zagra o półfinał z Chorwatem Ivo Karloviciem (ATP 239), którego 16 asów serwisowych wystarczyło, aby odprawić 7:6(7), 6:2 rozstawionego z numerem 23. Hiszpana Alberta Montañésa (ATP 26).
Swoje podanie dwukrotnie stracił w środę Federer, który potrzebował nawet tie breaka (7:6[4], 6:3 w 1h25'), zanim poskromił 18-letniego Ryana Harrisona (ATP 152). Rezydujący na Florydzie zawodnik przełamał magika z Bazylei, kiedy ten serwował po premierowego seta. Amerykanin rozegrał bardzo dobre spotkanie, ale to 29-letni Szwajcar wygrywał decydujące punkty, zwyciężając po raz 17. w obecnym sezonie. Wicelider światowego rankingu legitymuje się wyśmienitym bilansem gier 32-7 w Indian Wells.
- Miałem drobne problemy w pierwszym secie i byłem świadomy tego, że uzyskane prowadzenie to bardziej wynik jego nerwowej gry - przyznał po meczu Federer. - Kiedy rozstrzygnąłem tie breaka na swoją korzyść poczułem się bardziej swobodnie. Tak właśnie grałem w drugim secie - zakończył rewelacyjny Szwajcar, który o półfinał zagra w piątek ze swoim rodakiem Stanislasem Wawrinką (ATP 14).
Niżej notowany od swojego znakomitego krajana w światowym rankingu Wawrinka ograł 3:6, 6:4, 6:4 rozstawionego z numerem siódmym Berdycha, poprawiając na 5-4 bilans gier z najlepszym obecnie reprezentantem Czech. 25-latek z Lozanny decydujące przełamanie uzyskał w dziewiątym gemie trzeciego seta, co było wynikiem fatalnej dyspozycji serwisowej jego rywala (zero asów, zaledwie 46 proc. skuteczności trafienia pierwszego podania). Wawrinka dotychczas tylko raz ograł Federera (Monte Carlo 2009), przegrywając siedem pozostałych pojedynków z bardziej utytułowanym rodakiem.
17 zwycięstw z rzędu, takim wynikiem może pochwalić się triumfator tegorocznego Australian Open, 23-letni Đoković. Trzeci obecnie na świecie Serb ponownie okazał się lepszy od swojego reprezentacyjnego kolegi Viktora Troickiego (ATP 18), tracąc zaledwie jednego gema (6:0, 6:1 w 1h06'). To ósma porażka na dziewięć rozegranych gier starszego o dwa lata belgradczyka, który na swojej rakiecie wyładował frustrację po kolejnej przegranej. - Nie sądzę, abym grał dzisiaj niesamowity tenis. Uważam, że jemu ten mecz generalnie nie wyszedł - stwierdził po spotkaniu Đoković, który o półfinał zagra z Francuzem Richardem Gasquetem (ATP 21).
24-letni reprezentant Francji, ex siódma rakieta świata, coraz lepiej spisuje się na światowych kortach i w środę ograł rozstawionego z numerem ósmym Roddicka. 28-letni zawodnik gospodarzy przegrał w stosunku 7-8 pojedynek na asy serwisowe i ostatecznie uległ 3:6, 6:7(5) po siedmiu kwadransach gry. Gasquet wziął rewanż za porażkę sprzed czterech lat w Indian Wells, ale wciąż legitymuje się niekorzystnym bilansem gier (2-3) z bardziej utytułowanym reprezentantem USA.