26-letni Tsonga nie przepada za grą na nawierzchni ziemnej, ale paryska publiczność zawsze działa na swoich graczy mobilizująco. Francuz podczas ostatnich dwóch edycji międzynarodowych mistrzostw Francji przygodę z turniejem kończył na IV rundzie, dlatego też zrobi wszystko, aby przynajmniej powtórzyć tamte osiągnięcia. W niedzielę wykonał ku temu pierwszy krok, ogrywając w dwie godziny starszego o rok Hájka, z którym miał już przyjemność rywalizować na mączce w ubiegłym roku w Barcelonie. Wówczas to również nie oddał Czechowi nawet seta.
Tsonga obronił oba wypracowane przez rywala break pointy i sam pięciokrotnie przełamał jego serwis. Francuz wypadł statystycznie lepiej od Czecha pod każdym względem. Wygrał w stosunku 8-3 pojedynek na asy serwisowe, zanotował więcej kończących uderzeń (33-26) oraz popełnił mniej niewymuszonych błędów (21-28). Zgarnął łącznie 89 ze 154 wszystkich rozegranych punktów. Reprezentant gospodarzy zmierzy się teraz albo ze swoim rodakiem Florentem Serrą (ATP 110), albo z Rosjaninem Igorem Andriejewem (ATP 92).
Sporo problemów z odniesieniem zwycięstwa miał natomiast rozstawiony z numerem 14. Wawrinka, którego zmusił do wysiłku francuski kwalifikant Augustin Gensse (ATP 179). 27-letni tenisista w swoim debiucie na kortach Rolanda Garrosa zaskoczył wszystkich, wygrywając premierowego seta, ale później górą był już tylko bardziej obeznany z głównym cyklem Szwajcar. Wawrinka zanotował więcej winnerów niż o rok młodszy przeciwnik (34-21) oraz wykorzystał 5 z 10 wypracowanych break pointów. Cały mecz zakończył się jego zwycięstwem 4:6, 6:3, 6:4, 6:2 po dwóch godzinach i 26 minutach gry.
Seta stracił również rozstawiony z numerem 30. García, który Robertowi Kendrickowi (ATP 87) dał się zaskoczyć w trzeciej partii (6:1, 7:5, 4:6, 6:3). Hiszpan popełnił jednak o 10 błędów niewymuszonych mniej niż Amerykanin (40-50) i sześciokrotnie przełamał jego serwis. 27-letni tenisista nie jest wybitnym specjalistą od nawierzchni ziemnej, a na paryskiej mączce nie zdarzyło mu się jeszcze wygrać dwóch meczów z rzędu. W niedzielę po raz piąty awansował do II rundy, gdzie zmierzy się albo z powracającym do gry Niemcem Tommym Haasem (przez kontuzje wypadł z rankingu ATP), albo z Turkiem Marselem İlhanem (ATP 123).
Jako jedyni pięć setów grali w niedzielę dwaj reprezentanci gospodarzy, Maxime Teixeira (ATP 185) oraz Vincent Millot (ATP 154). Obaj otrzymali do paryskiego turnieju dzikie karty od organizatorów, dlatego też starali się udowodnić trafność tej decyzji. Spotkanie po blisko czterech godzinach rozstrzygnął na swoją korzyść Teixeira, który dobre wyniki notował dotychczas w zawodach rangi challenger. Do II rundy awansował również inny grający z dziką kartą tenisista, Guillaume Rufin (ATP 255), rozprawiając się z nieprzepadającym za mączką Adrianem Mannarino (ATP 53). Czwartym Francuzem w 1/32 finału został w niedzielę Julien Benneteau (ATP 83).
Swoje spotkania wygrali ponadto dwaj Włosi, Fabio Fognini (ATP 49) oraz Andreas Seppi (ATP 51). Wysokiej porażki z rąk Słoweńca Blaža Kavčicia (ATP 82) doznał powracający do gry po chorobie Łotysz Ernests Gulbis (ATP 83). Przegrał także rewelacyjnie spisujący się w tym sezonie Chorwat Ivan Dodig (ATP 45). 26-letniego zagrzebianina odprawił pochodzący z Barcelony Pere Riba (ATP 65).