Nadal mecz otwarcia ma już za sobą, ale nie był to spacerek. Pięciokrotny triumfator Roland Garros po raz pierwszy w karierze musiał stoczyć pięciosetowy bój i nie był to finałowy pojedynek z Đokoviciem, ale mecz I rundy z Isnerem. Amerykański bombardier, który specjalistą od gry na mączce nie jest, postawił faworytowi solidny opór i był zaledwie o seta od sprawienia sensacji. Ostatecznie triumfowało przygotowanie fizyczne Nadala, ale Isner zdziałał więcej niż po nim oczekiwano.
Potężny serwis i forehand Amerykanina były zmorą dla Nadala. "Jankes" dzięki tym dwóm elementom zdobył większość ze zgromadzonych w całym spotkaniu 54 winnerów, ale próba agresywnej gry przyniosła również 58 błędów własnych. Hiszpan, który wygrał pierwszą odsłonę dzięki jednemu przełamaniu zdobytemu w siódmym gemie, również na starcie drugiego seta przełamał i pewnie zmierzał do prowadzenia 2:0 w setach. W połowie partii Amerykanin zerwał się do walki i w ósmym gemie wykorzystał jedyną w meczu okazję na przełamanie Nadala, a kluczem do tego było wytrzymanie długiej wymiany. Ostatecznie doszło do tie breaka, w którym Isner już na początku wypracował sobie małe przełamanie, a zdobytą przewagę dowiózł do końca seta.
Trzecia partia to dominacja serwisowa obu zawodników i żaden z nich nie dostał okazji na przełamanie. O tym, kto wyjdzie na prowadzenie w meczu zadecydował tie break, w którym nieoczekiwanie górą po raz drugi był Amerykanin.
To był jednak kres możliwości Big Johna, który w dwóch kolejnych partiach opadł z sił. W czwartym secie dwukrotnie stracił podanie i przegrał 2:6, natomiast w piątej partii zadecydowało przełamanie z trzeciego gema. Hiszpan trzykrotnie skarcił atakującego Isnera, sam Amerykanin dołożył jeden błąd niewymuszony i Nadal objął prowadzenie 2:1. Tej przewagi Rafa wydrzeć sobie nie dał: do końca kontrolował przebieg spotkania ze zmęczonym rywalem. O tym, jak ciężki był to mecz świadczyła reakcja Hiszpana, który po ostatniej piłce cieszył się jakby po raz szósty zdobył trofeum na paryskich kortach.
Nadal w całym spotkaniu wygrał o 27 piłek więcej od swojego rywala (163-136) i wykorzystał 5 z 15 szans na przełamanie. Isner w tej statystyce miał 100% skuteczność wykorzystując jedyną nadarzającą się okazję. Dodatkowo zaserwował 13 asów, a przy siatce wygrał 43 z 66 piłek.