Schiavone po roku ponownie zagra w finale w Paryżu i będzie to jej pierwszy finał w cyklu WTA właśnie od pamiętnej wiktorii, gdy po zwycięstwie nad Samanthą Stosur została pierwszą kobietą z Włoch, która sięgnęła po wielkoszlemowy tytuł.
CZYTAJ: W finale Na, która pokonała wiatr i Szarapową
Przebieg meczu z Bartoli był podobny do czterech z pięciu wcześniejszych ich pojedynków, w których Schiavone była górą. Francuzka znów nie potrafiła znaleźć sposobu na bardzo nisko lądujące podcinane piłki Włoszki, po raz kolejny była bezradna w starciu z mieszającą grę, nękającą slajsami, drop-szotami, krótkimi krosami i błyskawicznymi wypadami do siatki tenisistką z Mediolanu. Bartoli raz zdołała pokonać Schiavone: w Dubaju w 2009 roku. Zwyciężyła wówczas w trzech setach, na pełnym dystansie były też grane trzy z czterech zwycięskich dla Włoszki spotkań. Tym razem mimo ambitnej postawy, próby agresywnego atakowania od początku do końca Bartoli nie była w stanie urwać perfekcyjnej pod względem taktycznym Schiavone. Francuzka nie lubi grać z zawodniczkami, które taktyczno-technicznymi fajerwerkami wybijają ją z uderzenia i wówczas nie jest w stanie grać swojego tenisa opartego na oburęcznych bekhendzie i forhendzie.
W trwającym 1,5 godziny spotkaniu Schiavone zanotowała dwa razy więcej kończących uderzeń niż Bartoli (22-11) i popełniła o dwa niewymuszone błędy mniej (16-18). Włoszka skończyła 11 z 14 piłek przy siatce oraz wykorzystała cztery z sześciu break pointów.
W I secie obie tenisistki do stanu 4:3 dla Schiavone pewnie utrzymywały swoje podania i wszystko wskazywało na to, że w ósmym gemie będzie podobnie. Bartoli prowadziła 40-15, ale popełniła podwójny błąd i Włoszka wyczuwając swoją szansę kombinacją dwóch forhendów doprowadziła do równowagi. Odwrotny kros forhendowy dał 30-latce z Mediolanu break pointa, ale Bartoli doprowadziła do równowagi krosem forhendowym (tym razem broniąca się slajsem Schiavone nie wybiła jej z rytmu, ale w przekroju całego meczu te podcinane piłki były dla Francuzki przekleństwem). Głębokim forhendem wymuszającym błąd obrończyni tytułu otrzymała drugiego break pointa i wykorzystała go znakomitym returnem granym z pozycji odwrotnego krosa forhendowego. Po chwili Włoszka zakończyła seta pewnym gemem serwisowym.
Początek II seta dawał Bartoli nadzieję na kolejny trzysetowy pojedynek ze Schiavone. Francuzka po przełamaniu w drugim gemie prowadziła 2:0, ale emanująca spokojem obrończyni tytułu wyrównała na 2:2, w trzecim odrabiając stratę po grze na przewagi. Gem ten, grany w niewiarygodnym tempie ostudził zapał Francuzki, która nie wykorzystała dwóch przewag na 3:0. Skrzydła reprezentantce gospodarzy podciął siódmy gem, w którym mediolanka forhendem uzyskała dwa break pointy i efektowną kontrą forhendową na woleja rywalki zaliczyła przełamanie. Schiavone poszła za ciosem i po podwyższeniu na 5:3 własnym podaniem mecz zakończyła przy serwisie Francuzki. Przy 0-15 Włoszka zagrała zwycięskiego drop-szota, po czym grająca już bez wiary Bartoli popełniła podwójny błąd i szybki forhend wymuszający błąd otworzył Włoszce drzwi do finału.
Dla Bartoli był to drugi wielkoszlemowy półfinał w karierze. Finalistka Wimbledonu 2007 jako czwarta Francuzka w Erze Otwartej dotarła w domowym Wielkim Szlemie do najlepszej czwórki: po Françoise Durr (1972, 1973), Brigette Simon (1978) i Mary Pierce (finał 1994 i 2005, triumf 2000). Schiavone ma szansę dołączyć do Margaret Court, Chris Evert, Steffi Graf, Moniki Seles i Justine Henin, które jako jedyne w Erze Otwartej (od 1968 roku) były w stanie sięgnąć po Puchar Suzanne Lenglen dwukrotnie z rzędu. W sobotnim finale Włoszka spotka się z Na Li (WTA 7), którą przed rokiem pokonała w Paryżu w III rundzie.