Sabina Lisicka, 21 lat, dostała dziką kartę do Wimbledonu (foto EPA)
Mieszkająca i trenująca w Bradenton na Florydzie Niemka polskiego pochodzenia zdobyła swój drugi tytuł. W 2009 roku 21-letnia tenisistka triumfowała w Charleston oraz osiągnęła ćwierćfinał Wimbledonu i znalazła się na najwyższym w karierze 22. miejscu w rankingu WTA. W ubiegłym sezonie Lisicka pauzowała przez pięć miesięcy z powodu kontuzji lewej kostki i rok 2011 rozpoczęła jako 179. singlistka świata. Podczas zakończonego w ubiegłą niedzielę Rolanda Garrosa Niemka przeżyła jeszcze jeden dramat. W meczu II rundy z Wierą Zwonariową prowadziła 5:2 w III secie i miała piłkę meczową, jednak totalnie wyczerpana przegrała pięć gemów i kort opuszczała na noszach.
Dla Lisickiej był to czwarty finał w karierze (bilans 2-2). Hantuchová, która w lutym wygrała turniej w Pattai, a w Rolandzie Garrosie w III rundzie łatwo pokonała Karolinę Woźniacką, wystąpiła w swoim 12. finale (bilans 4-8). Słowaczka, była piąta rakieta rankingu WTA, rozbiła Lisicką w 2008 roku w Luksemburgu (6:0, 6:2) w ich jedynym dotychczas spotkaniu.
Finał, który z powodu obfitych opadów deszczu został przełożony z niedzieli na poniedziałek, był demonstracją siły wracającej do formy Lisickiej. Niemka zaserwowała osiem asów, przy swoim pierwszym podaniu przegrała tylko dwie piłki (w sumie przy własnym serwisie zgarnęła 39 z 50 piłek) oraz wykorzystała trzy z dziewięciu break pointów. Mecz trwał 74 minuty.
