W pierwszym dzisiejszym pojedynku spotkali się Słowak Karol Beck (463. ATP) i Niemiec Rainer Schuettler (91.ATP). Dla Słowaka był to już szósty mecz tego turnieju. Zwycięzca wrocławskiego challengera sprzed czterech lat pokonał Czecha Lukasa Dlouchy'ego i Pakistańczyka Aisama-Ul-Haq Qureshi, a w eliminacjach Juho Paukku, Michaiła Ledowskicha i Jeremy'ego Chardy.
Widać jednak, że na wrocławskim turnieju Słowak, który przez dyskwalifikację miał dwa lata przerwy (od grudnia 2005 do października 2007) wraca do formy. Schuettler, finalista Australian Open z 2003 roku, potrzebował trzech długich setów, aby wygrać ten pojedynek. O tym, że mecz będzie niezwykle wyrównany kibice mogli przekonać się już od pierwszych piłek. Mimo że obaj tenisiści nie serwowali najlepiej, to jednak znakomicie grali z głębi pola. Po znakomitym pierwszym secie Niemiec opadł z sił. Przegrał drugiego seta, a w trzecim przegrywał już 4:5. Zdołał jednak odrobić straty i doprowadzić do tie-breaka.
W nim też był słabszy i przegrywał już 4-6. Przy stanie 6-6, tenisiści rozegrali jedną z najpiękniejszych wymian turnieju - zakończył ją Schuettler nieprawdopodobnym minięciem z bekhendu po linii i wygrał całe spotkanie 6:3, 4:6, 7:6(6).
W trakcie meczu, który trwał 2 godz. i 23 minuty zdenerwowany Słowak połamał swoją rakietę. Zwycięstwo Niemca oglądali jego rodzice, którzy kibicują mu od początku turnieju.
- Jakiś czas temu mój trener miał zawał serca. Od tego czasu na turnieje jeżdżę sam. Jeżeli jednak odbywają się w pobliżu Niemiec, to przyjeżdżają dopingować mnie rodzice. Tak jest też we Wrocławiu. Niestety nie zostaną do finału, bo chcą jechać na narty do Włoch - mówi tenisista. W półfinale Schuettler zagra ze zwycięzcą pojedynku Stepanek - Melzer.
Drugie spotkanie było o wiele krótsze. Kristof Vliegen w dwóch setach rozprawił się z Hiszpanem Guillermo Garcią-Lopezem 6:3, 6:4. 25-letni zwycięzca tenisowego rzemiosła uczył się w tym samym klubie co Kim Clijsters. Do dzisiaj są bardzo dobrymi przyjaciółmi.
Vliegen w półfinale zagra ze zwycięzcą pojedynku Bolelli - Stachowski.