Po słabszym początku sezonu, 26-letni Isner notuje wyraźną zwyżkę formy, co powinno zagwarantować mu powrót do Top 30 światowego rankingu. Amerykanin wygrał osiem kolejnych spotkań w głównym cyklu, zdobywając przed dwoma tygodniami w Newport drugie w swojej karierze mistrzowskie trofeum. W niedzielę może otrzymać szansę rewanżu na Fishu za ubiegłoroczną finałową porażkę w Atlancie, jeśli jego najwyżej rozstawiony w turniejowej drabince rodak pokona wieczorem utalentowanego Harrisona.
Isner grał także przed rokiem w stolicy Georgii ze swoim półfinałowym przeciwnikiem. Leworęczny Müller zmuszony był wówczas uznać wyższość Amerykanina w II rundzie po dwóch przegranych tie breakach (rozstrzygnął na swoją korzyść jedynie premierowego seta). 28-letni Luksemburczyk ostatni raz wystąpił w finale zawodów głównego cyklu przed sześcioma laty, kiedy to w Los Angeles poskromił go sam Andre Agassi. W obecnym sezonie Müller zdołał powrócić do Top 100 rankingu ATP dzięki świetnym występom w imprezach rangi challenger.
Sobotni pojedynek Isnera z Müllerem stał przede wszystkim pod znakiem potężnego serwisu, z którego obaj gracze słyną. 16 asów reprezentanta Luksemburga wygląda jednak skromnie przy 28 posłanych przez Amerykanina. Pomimo tego, okazji do przełamań nie brakowało, a pierwsze szanse obaj tenisiści zmarnowali już na początku meczu. Kluczowego breaka premierowej odsłony zdobył w 11. gemie Isner, po tym jak jego rywal popełnił w nieodpowiednim momencie podwójny błąd serwisowy.
W drugiej partii Müller znów wpadł w tarapaty w 11. gemie, lecz tym razem uratowało go mocne podanie. Decydującego o losach seta tie breaka rozegrał już w swoim stylu: najpierw cierpliwie poczekał na błąd Amerykanina, a następnie pewnym serwisem zakończył tę część meczu. W trzeciej odsłonie na korcie rządził już tylko Isner, który przy drugim podaniu Luksemburczyka zgarnął aż 8 z 10 rozegranych punktów. Dwa przełamania szybko przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść reprezentanta USA.