Rozgrywająca czwarty turniej w sezonie (wróciła w Eastbourne po rocznej przerwie spowodowanej kontuzją stopy i chorobą) Serena w ubiegłym miesiącu we wspaniałym stylu wygrała turniej w Stanford. W I secie była liderka rankingu przegrała tylko cztery piłki i znokautowała rywalkę w 16 minut. W II partii Amerykanka od 3:3 zdobyła trzy gemy i odniosła pewne zwycięstwo nad byłą zawodniczką z Top 20. W trwającym 46 minut meczu Serena zaserwowała siedem asów, a przy swoim pierwszym podaniu nie przegrała żadnej piłki (20 z 20). Było to trzecie spotkanie obu zawodniczek, w dwóch poprzednich Williams oddała Ukraince w sumie siedem gemów.
Serena jest jedną z czterech byłych triumfatorek, które znalazły się w drabince, triumfowała w 2001 roku po zwycięstwie nad Jennifer Capriati. Młodsza z sióstr Williams grała tutaj w finale także rok wcześniej, gdy skreczowała w meczu z Martiną Hingis. - Z pewnością chcę jeszcze poprawić kilka rzeczy. Chcę próbować robić więcej i grać mocniej - powiedziała Amerykanka. - Nie cierpiałabym być gotowa na Wielki Szlem natychmiast, wiedząc że US Open nie jest jeszcze w tej chwili. Więc spróbuję osiągnąć szczyt w odpowiednim momencie.
Tymczasem Clijsters, trzykrotna triumfatorka US Open (2005, 2009, 2010), wygrała z kwalifikantką Zheng (WTA 82) I seta 6:3, ale w II przy 1:2 skreczowała z powodu kontuzji mięśni brzucha. - Podczas rozgrzewki poczułam lewy mięsień brzucha naprawdę mocno - powiedziała Belgijka. - Przed meczem próbowałam chronić mięsień taśmą na ile to było możliwe, ale było coraz gorzej i gorzej. Miałam już USG tutaj na miejscu i mam częściowe rozdarcie lewego mięśnia brzucha. Mam kilka tygodni do US Open. Zrobię wszystko, by być gotowa. Dla Clijsters był to pierwszy turniej od czasu Rolanda Garrosa, z którego w II rundzie wyeliminowała ją Arantxa Rus (nie wykorzystała prowadzenia 6:3, 5:2 i dwóch piłek meczowych w II secie). W ostatnich miesiącach Belgijka pauzowała z powodu kontuzji prawej kostki.
Mistrzyni imprezy z 2006 roku Ana Ivanović (WTA 16) rozbiła kwalifikantkę Shuai Zhang (WTA 99) 6:1, 6:1 broniąc pięć break pointów (cztery w II secie) i samej wykorzystując pięć z sześciu okazji na przełamanie podania Chinki. Przy swoim pierwszym serwisie Serbka zgarnęła 20 z 22 punktów. Była liderka rankingu, która w ubiegłym tygodniu w Carlsbad osiągnęła półfinał, po triumfie w Montrealu w 2006 roku w trzech kolejnych startach w Rogers Cup wygrała w sumie dwa mecze.
Niespodziankę sprawiła próbująca wrócić do formy po problemach zdrowotnych Aleksandra Woźniak (WTA 150), która w 2009 roku była 21. rakietą świata. Kanadyjka w 43 minuty wyrzuciła z turnieju Shahar Pe'er (WTA 23) zwyciężając 6:1, 6:0. Grająca z dziką kartą reprezentantka gospodarzy obroniła pięć z sześciu break pointów, a sam sześć razy przełamała podanie Izraelki. - Starałam się dyktować warunki od pierwszej piłki w każdym punkcie - powiedziała Woźniak, która w ubiegłym tygodniu wygrała turniej ITF w Vancouver. - Myślę, że ona nie mogła dzisiaj znaleźć swojego rytmu. Próbowałam pozostać na niej i mieć to pod kontrolą. Starałam się czekać na każdą piłkę i grać agresywnie. Dla Kanadyjki to dopiero trzeci wygrany mecz w ósmym starcie w Rogers Cup.
Rozstawiona z numerem 11. Andrea Petković, która w ubiegłym tygodniu dotarła do półfinału w Carlsbad (przegrała z Agnieszką Radwańską), pokonała grającą z dziką kartą 17-letnią Kanadyjkę Eugénie Bouchard (WTA 351) broniąc osiem z 10 break pointów i zdobywając 20 z 25 punktów przy drugim podaniu rywalki. 23-latka z Darmstadt w poniedziałek została pierwszą Niemką, która awansowała do Top 10 rankingu od czasu Anke Huber (2000) i szóstą w historii. - Na początku roku moim celem miało być w Top 20, a teraz w sierpniu jestem w Top 10 - powiedziała Petković. - To dziwne uczucie, ponieważ na tydzień przed powiedzieli mi, że dostałabym się tam, ponieważ Sam (Stosur) miała stracić jakieś punkty. Z drugiej strony nie chciałam dostać się do Top 10, bo ktoś mi to dał - więc w ubiegłym tygodniu czułam, że muszę zagrać dobrze w Carlsbad i po osiągnięciu półfinału poczułam się lepiej. Mam nadzieję, że będę to kontynuować.
Nie gra już finalistka imprezy z 2008 roku Dominika Cibulková (WTA 18), która poddała mecz z kwalifikantką Ivetą Benešovą (WTA 45) przy stanie 5:7, 6:4, 1:3 z powodu stłuczenia lewego mięśnia brzucha. Roberta Vinci (WTA 22) przegrywała z Yaniną Wickmayer (WTA 19) 1:3 (I set) i 0:2 (II set), by zwyciężyć 6:4, 6:2 i w nagrodę w II rundzie zagra z broniącą tytułu liderką rankingu Karoliną Woźniacką. Włoszka, która w tym sezonie zdobyła trzy tytuły, zaserwowała cztery asy, obroniła sześć z ośmiu break pointów i sama zamieniła na przełamanie pięć z sześciu szans.