Amerykanka, która 26 września skończy 30 lat, odniosła nad Dunką trzecie zwycięstwo i wygrała 18. mecz z rzędu (latem triumfowała w Stanford i Toronto). W tegorocznym US Open Serena nie straciła jeszcze seta i zameldowała się w 17. wielkoszlemowym finale (bilans 13-3). O swój czwarty tytuł na Flushing Meadows (1999, 2002, 2008) tenisistka z Palm Beach Gardens zagra ze Stosur (WTA 10), z którą wygrała cztery z sześciu meczów, w tym w ubiegłym miesiącu w finale w Toronto. Nie mająca żadnych argumentów w starciu z zabijającą piłki zarówno z forhendu jak i bekhendu oraz wbijającą serwisowe gwoździe młodszą z sióstr Williams Woźniacka wystąpiła w swoim czwartym wielkoszlemowym półfinale i trzecim z rzędu w Nowym Jorku. Przed dwoma laty właśnie na Flushing Meadows zaliczyła jedyny finał przegrywając z Kim Clijsters.
W drugim gemie Woźniacka wybrnęła ze stanu 0-30 broniąc break pointa. W trzecim gemie Serena od 30-0 przegrała trzy piłki popełniając proste błędy, w tym podwójny, ale doprowadziła do równowagi krosem bekhendowym i dwoma świetnymi serwisami wyszła na 2:1. W czwartym gemie reprezentantka gospodarzy nie wykorzystała trzech szans na przełamanie przy 0-40 przegrywając serię dłuższych wymian. Po grze na przewagi górą jednak była Amerykanka, która przy czwartym break poincie krosem forhendowym wymusiła błąd rywalki. Po utrzymaniu podania Serena prowadziła 4:1. W szóstym gemie młodsza z sióstr Williams kombinacją dwóch krosów (forhendowego i bekhendowego) wypracowała sobie szansę na kolejne przełamanie, które stało się faktem po błędzie bekhendowym Dunki. Chcąca szybko zakończyć seta Amerykanka nie potrafiła uczynić tego przy własnym podaniu, prostymi błędami dała Woźniackiej trzy break pointy i przy trzecim z nich wyrzuciła bekhend. W ósmym gemie dała o sobie znać siła returnu Sereny, która za trzecim setbolem zamknęła I partię wynikiem 6:2. W całym secie w statystyce kończących uderzeń po stronie liderującej kobiecym rozgrywkom Woźniackiej pozostało okrągłe zero.
W drugim gemie II seta Woźniacka od 15-30 zdobyła trzy punkty demonstrując to co jest jej największą siłą, czyli gra w defensywie. Przy piłce na 30-30 wybrała kilka piłek, do których żadna inna tenisistka by nawet nie startowała, aż w końcu Serena zepsuła smecza. Najlepsza nawet gra w destrukcji to stanowczo za mało by móc marzyć o wygrywaniu wielkoszlemowych turniejów. W czwartym gemie Serena nie granym z pełną mocą, ale niezwykle precyzyjnym forhendem uzyskała trzy break pointy i więcej ich nie potrzebowała, bo mająca czym ugryźć Amerykanki Dunka popełniła podwójny błąd. Po utrzymaniu podania po grze na przewagi (as i akcja serwis + bekhend na koniec) Williams prowadziła 4:1. Serena odwdzięczyła się Woźniackiej w dziewiątym gemie przy break poincie robiąc podwójny błąd. Mecz Amerykanka zakończyła w 10. gemie krosem bekhendowym wymuszającym błąd uzyskując meczbola i returnem forhendowym dopełniając dzieła zniszczenia liderki rankingu. W trwającym 86 minut spotkaniu Woźniacka zapisała na swoje konto pięć kończących uderzeń i fakt popełnienia tylko 12 niewymuszonych błędów to marne dla niej pocieszenie. Serena zaserwowała 11 asów, w sumie zapisała na swoje konto 34 kończące uderzenia (przy 34 błędach własnych), przy swoim pierwszym podaniu przegrała tylko osiem piłek. Do tego Amerykanka wykorzystała pięć z 11 break pointów i przy siatce skończyła 17 z 21 piłek.