Problemy 29-letniego Robredo zaczęły się jeszcze w Indian Wells, gdzie tenisista z Półwyspu Iberyjskiego zmuszony był w skutek urazu nogi poddać ćwierćfinałowe spotkanie z Juanem Martínem del Potro. Od tego czasu reprezentant Hiszpanii wystąpił w zaledwie czterech turniejach głównego cyklu, kończąc w nich przedwcześnie udział z powodu złego stanu zdrowia.
Robredo do Rumunii przyleciał po blisko półtoramiesięcznej przerwie od ostatniego startu w imprezie rangi ATP World Tour, zorganizowanej w chorwackim Umag. W Bukareszcie triumfator tegorocznych zawodów w Santiago też długo nie pograł, bowiem już w pierwszym spotkaniu pokonał go młodszy od niego o sześć lat Souza. Młody Brazylijczyk jeszcze przed tygodniem rywalizował w szczecińskim challengerze, a w sierpniu jako kwalifikant dotarł nawet do półfinału turnieju w Kitzbühel.
Souza, który w poniedziałek sklasyfikowany został w światowym rankingu na najwyższej pozycji w karierze, zdobył kluczowego breaka w dziewiątym gemie premierowej odsłony. W drugiej partii jako pierwszy przełamanie uzyskał Robredo, ale nie był on w stanie utrzymać prowadzenia. Hiszpan jeszcze w tie breaku wyszedł na 5-3, ale od tego momentu punktował już tylko Brazylijczyk. Ćwierćfinałowego rywala Souzy wyłoni wtorkowe spotkanie pomiędzy Rumunem Adrianem Ungurem (ATP 131) i Czechem Lukášem Rosolem (ATP 74).
Dawny blask stara się również odzyskać Jérémy Chardy (ATP 106), który jeszcze w marcu był bohaterem meczu z Austrią w ramach Grupy Światowej Pucharu Davisa. 24-letniemu Francuzowi daleko jednak do tamtej dyspozycji, o czym najlepiej świadczy jego aktualny bilans gier w tegorocznym głównym cyklu zawodowym - 6 zwycięstw i 15 porażek. W poniedziałek pokonał go 2:6, 6:4, 6:3 starszy od niego o dwa lata Frederico Gil (ATP 100). Portugalczyk na rumuńskiej mączce wziął tym samym rewanż za wszystkie trzy doznane w 2008 roku z Chardym porażki.