Novak Đoković, 24 lata, czterokrotny mistrz wielkoszlemowy (foto EPA)
Lider rankingu ATP zaledwie trzy razy w tym roku zszedł z kortu jako przegrany: z Rogerem Federerem podczas Roland Garros, potem kreczował z Andym Murrayem w Cincinnati oraz z Juanem Martínem del Potro w Pucharze Davisa. Tego ostatniego nie dokończył z powodu kontuzji żeber, po czym musiał pauzować ponad miesiąc.
CZYTAJ: Kubot gra o mecz z Nole
Xavier Malisse ciągle zmaga się z problemami zdrowotnymi. W tym sezonie miał m.in. problemy z ramieniem. Najlepszy rezultat osiągnął na początku sezonu docierając do finału w Madrasie. Dobrze radził sobie na nawierzchni trawiastej, a na kortach twardych podczas US Open sukcesy odnosił głównie w grze podwójnej. W ubiegłym tygodniu w Wiedniu przegrał w ćwierćfinale z Jo-Wilfriedem Tsongą.
Serb przełamał rywala już w jego pierwszym gemie serwisowym wykorzystując drugą szansę. Kolejnego breaka dołożył w ósmym gemie, przy okazji zapisując seta na swoje konto. Serb grał bardzo zachowawczo, spóźniał ruchy i popełniał sporo błędów. Belg okazał się równie szczodry, myląc się bardzo często. Przede wszystkim miał problemy z podaniem, pierwszy serwis szwankował (skuteczność poniżej 50 procent) i nie potrafił wyrządzić nim większych szkód na korcie.
W drugim secie, przy stanie 2:2 Đoković bronił dwóch break pointów: przy pierwszym znakomicie zaserwował, potem zdobył punkt po znakomitym krosie forhendowym. Chwilę później zaskoczył Malisse minięciem, wymusił błąd i w końcu rozegrał gema na wysokim poziomie. Na nic się to nie zdało, bo Belg dopiął swego przy 4:4, wywalczył kolejną szansę i Serb pomógł mu w tym popełniając czwarty podwójny błąd serwisowy. Malisse wykorzystał drugiego setbola i doprowadził do trzeciej partii.
Rozstrzygający set miała podobny scenariusz do pierwszego, przynajmniej na początku. Serb uzyskał przewagę przełamania po dwóch gemach. Prowadził 5:3 i serwował na mecz, ale Malisse doprowadził do szans na odrobienie strat i wykorzystał czwartą okazję. W kolejnym gemie Đoković zmarnował meczbola. Chwilę później pewnie wygrał swój serwis, a Belg przy serwisie obdarował lidera światowego rankingu hojnie punktami po swoich niewymuszonych błędach.
W całym meczu Serb zaserwował osiem asów, ale popełnił też siedem podwójnych błędów serwisowych. Po trafionym pierwszym podaniu wygrał 81 procent punktów, przełamał rywala czterokrotnie. Nie był to dobry mecz w jego wykonaniu. Spotkanie trwało 132 minuty.
W kolejnej rundzie rywalem Đokovicia będzie Tobias Kamke lub Łukasz Kubot, którzy spotkają się w środę o godz. 13.